„Wysyłamy im nośniki z najnowszymi wersjami demonstracyjnymi, których nawet nie odpakowują, nie mówiąc już o uruchomieniu i zainstalowaniu ich zawartości… Dobrze, jeśli w ogóle zdecydują się wykorzystać zawarte na nich zdjęcia czy inne materiały związane z naszym oprogramowaniem. Bawią się świetnie na organizowanych przez nas konferencjach i seminariach, zawsze starają się zdobyć zaproszenie, lub przyjeżdżają bez niego, bezczelnie informując: >> przecież się rejestrowałem wcześniej… <<. Zadają głupie pytania, zawsze te same, typu: jaki przewidujecie wzrost sprzedaży, co właściwie nowego można znaleźć w waszym oprogramowaniu, kiedy pojawi się w sprzedaży najnowsza wersja albo wręcz: czym się różni CAD od CAM, a CAE od MES etc… A jeśli nawet któryś z nich pracował kiedyś w 2D, to 3D dla większości znane jest tylko ze slajdów i PowerPointowych prezentacji. A my potem przesyłamy im opracowany przez nasz dział PR materiał, relację z konferencji, którą wklejają do swoich czasopism lub umieszczają na swoich stronach. I czasem dodają zrzuty ekranowe właśnie z PowerPointa, bo to akurat potrafią obsługiwać…”
Taką mniej więcej wypowiedź – należy podkreślić: wyimaginowaną (nie są to słowa wypowiedziane wprost przez przedstawiciela jakiejkolwiek firmy) – znalazłem na jednym z zagranicznych anglojęzycznych blogów. Mocne słowa? I niestety w wielu przypadkach zbieżne z prawdą, chociaż przecież wyraźnie to się zmienia.
Coraz więcej powstaje wyspecjalizowanych serwisów, tytułów prasowych zarówno wirtualnych, jak i rzeczywistych (w znaczeniu: papierowych) i chociaż różnią się one poziomem, jakością, treścią i wreszcie formą przekazywania informacji, to jednak z roku na rok starają się czynić to w sposób coraz lepszy, doskonalszy, dokładniej odpowiadający potrzebom odbiorców.
A trzeba przyznać, że owi odbiorcy – czyli Państwo właśnie – stajecie się coraz bardziej wymagający. Wychodzą na przeciw tym wymaganiom same firmy organizujące spotkania, seminaria, konferencje dla użytkowników. Coraz częściej dużą grupę zaproszonych osób stanowią nie tyle dziennikarze, co liderzy grup społecznościowych, bloggerzy… O najważniejszych – czyli o użytkownikach – oczywiście nie wspominam. Ale ostatnio można zaobserwować nowy trend – organizowanie konferencji w wielu miejscach jednocześnie (łatwiej dojechać i zapoznać się z możliwościami oprogramowania w trochę mniejszym gronie), lub też… organizowanie konferencji z możliwością śledzenia jej przebiegu on-line, poprzez sieć. Nie zastąpi to oczywiście kontaktu „twarzą w twarz” z drugim człowiekiem, ale jest ogromnym ułatwieniem, oszczędnością czasu i innych kosztów związanych z udziałem w tego typu wydarzeniu. A że traci się okazję do wylosowania atrakcyjnych upominków… cóż, coś za coś.
Czy zatem potrzebni są jeszcze dziennikarze? Informacje prasowe można przecież znaleźć na stronach producentów, komentarze i nowości na portalach społecznościowych należących do grup użytkowników, bądź na dedykowanych forach internetowych…
A jednak są potrzebni. Pod warunkiem, że faktycznie starają się „wgryźć w temat”, potrafią zadawać niewygodne i istotne pytania, starają się przedstawiać to, o czym piszą, pozbawione epitetów i przymiotników zaczynających się od „naj” czyli możliwie obiektywnie, znajdując także miejsce na swoje subiektywne oceny. Filtrują otrzymywane informacje, a spośród nich potrafią zaznaczyć to, co jest najważniejsze z punktu widzenia Czytelnika, czyli użytkownika danego oprogramowania…
Czego sobie i Państwu życzę…
Maciej Stanisławski
P.S.
W dziale aktualności można znaleźć pierwsze krótkie relacje z dwóch „jesiennych premier”, które wkrótce zostaną uzupełnione o szersze opisy nowych funkcjonalności wcześniej nie prezentowanych na naszych łamach, a także wypowiedzi przedstawicieli firm. A już jutro dostępna będzie dla wszystkich pierwsza wersja „On-line” CADraport.pl, nazwijmy ją – używając nomenklatury producentów systemów CAD – „prerelease 1”. Mimo starań nie znalazłem ładnego polskiego odpowiednika…
Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis