Portal korzysta z plików cookies m.in. na potrzeby statystyk. Poznaj politykę prywatności CADblog.pl Więcej >>>
Przejdź do strony | Opuść serwis X

Poznaj ZWNesting

newsletter CADblog.pl


Wydanie aktualne

CADblog e-zine 2018

nr (25-26) 2017/2018
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj


W przygotowaniu

nowe e-wydanie w przygotowaniu


Wydania archiwalne

CADblog e-zine 3-4/2017

nr 3-4(23-24) 2017
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj

SOLARIS Arrinera w e-wydaniu CADblog.pl

nr 1-2(21-22) 2017
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj

CADblog nr 1-2/2015 polskie motocykle

nr 1-2(19-20) 2015
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj

CADblog e-zine 1/2014 Oru Kayak

numer 1(18) 2014
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj


numer 1(17) 2013
dostępny w pdf
, wydanie flash tutaj


numer 1(16) 2012
dostępny
w archiwum, wydanie flash tutaj


>>  Strona główna  |  Aktualności  |  CAD blog  |  Solid Edge blog  |  SOLIDWORKS blogHistoria CAD  |  Sprzętowo  |  W numerze  |  Archiwum  <<

Nowy SpaceMouse Compact

Piątek, 19.10.2018 r. (wspomnienie bł. ks. Jerzego Popiełuszko)

Multitasking? Nie dla mnie...

Maciej StanisławskiTemat wielozadaniowości jest znany i podobno... już stary. Ale gdy tkwi się z nosem w systemach CAx, czasem trudno jest być ze wszystkim na bieżąco. A dla mnie osobiście okazał się bardzo na czasie.
Dlaczego? O tym już za chwilę.
Robiąc małe poszukiwanie w sieci, zorientowałem się, że dostępnych jest coraz więcej wyników badań z dziedziny wielozadaniowości (ang. multitasking). Ma z nich wynikać, iż mózg człowieka nie funkcjonuje w taki sposób, by wydajnie radzić sobie z kilkoma zadaniami w tym samym czasie. Podpisuję się pod tymi wnioskami – bazując na skromnym własnym doświadczeniu...

Maciej Stanisławski (na weekend)

Każdy z nas potrafi wykonywać kilka czynności jednocześnie. Najczęściej zapewne przywoływanym przykładem może być jazda samochodem i rozmowa z pasażerem, albo – będące wykroczeniem w świetle kodeksu drogowego – jednoczesne korzystanie z telefonu komórkowego. Nie tylko w celu prowadzenia rozmowy, ale np. wysyłania SMS. Cóż, korzystanie z nawigacji także oznacza wykonywanie kolejnej czynności jednocześnie. Nasz umysł pozwala nam na funkcjonowanie w taki sposób; zajmujemy się czymś, a jednocześnie na kilku poziomach myślimy o innych rzeczach. Czy jednak „jakość” tego zajmowania się nie traci na tym? Ile razy w ciągu dnia musimy dyscyplinować się i „zmuszać” do skupienia na w tym momencie wykonywanym zadaniu?

Dobra, dobra, muszę się skupić... nie przeszkadzajcie mi teraz
Multitasking, lansowany na przełomie stuleci, mający być wyznacznikiem współczesnego człowieka, to humbug. Wychwalany przez korporacje jako najważniejsza cecha dobrego pracownika, często prowadzi do depresji i wypalenia zawodowego.

Owszem, wielozadaniowość potrafi przynieść satysfakcję, dać poczucie, że potrafimy kontrolować wiele procesów naraz, poczucie spełnienia z realizacji wielu zadań. Tymczasem prawda jest taka, że podchodząc do tych zadań, tych procesów, w sposób uporządkowany, linearny, z zachowaną gradacją ważności – możemy zrealizować je szybciej, a przy tym – możemy oszczędzić czas, nie zajmując się w ogóle tymi, które w naszej hierachii ważności znalazły się na końcu, z najniższym priorytetem; bo po zrealizowaniu tych ważniejszych może okazać się, że nie ma sensu nawet się pochylać się nad tymi ostatnimi.
A zrealizowanie jakiegoś zadania od „a” do „z” zawsze daje realną, a nie złudną, satysfakcję.

Rozpraszacze
Zawsze towarzyszył mi w moim miejscu pracy tzw. „nieład artystyczny”. Bajzel, kolokwialnie i pejoratywnie mówiąc. Blat biurka zawalony notatkami, „prasówkami”, post-itami, pulpit komputera wyglądający podobnie. Korzystam z aplikacji „sticky notes”... Co się okazuje? Cały czas na „zrealizowanie”, na moją uwagę, czekają punkciki zanotowane na jednym z takich wirtualnych arkusików jakieś... trzy lata temu. A w międzyczasie dochodzą nowe, nowsze, najnowsze. Trzeba znaleźć czas, aby to uporządkować. Ale w tym celu... trzeba się oderwać od obecnie realizowanych zadań. Bo są jednak takie rzeczy, do których mimo najlepszych chęci i umiejętności „wielozadaniowo” podejść się nie da.

Ten nieład artystyczny potrafi pomóc, szczególnie w pracy twórczej. Stanowi niewyczerpane źródło inspiracji. I wszystko jest dobrze, jeśli zainspirowany zajmę się danym zadaniem i przeprowadzę je do końca. W przeciwnym razie – padam ofiarą rozpraszaczy. A największym jest chyba wynalazek Pana Zuckerberga. Jak się to ma do CADblog.pl?

Czasy przed „FB”
Wystarczy prześledzić historię wpisów na CADblog.pl dokonywanych w czasach przed założeniem tzw. fanpage'a na popularnym serwisie społecznościowym. Co się okazuje? Że częstotliwość pojawiania się nowych w danym przedziale czasowym (np. tygodniowym) była kilkukrotnie (a czasem kilkunasto) większa!

 

 

 

Z jednej strony częstsze zamieszczanie wpisów na profilu FB powinno generować większy ruch, większe zainteresowanie serwisem, z drugiej strony – może sprawić, iż ruch ten będzie mniejszy; krótki news przeczytany na fanpage'u zabieganemu Czytelnikowi, oderwanemu od swoich zadań, wystarczy. W efekcie w danym momencie nie zdecyduje się wejść na stronę (brak czasu) i odłoży „doczytanie informacji” na potem, a chwilę później – zapomni o tym, bo pojawi się coś nowego. Cóż, na pewno nie dotyczy to wszystkich użytkowników FB, ale... ja tak właśnie działam. I czasem przeglądam profil CADblog.pl i zauważam, ile zasygnalizowałem różnych wątków i tematów, a ilu z nich nie podjąłem. Jak np. „Remarkable”, wspomniany na FB na początku miesiąca (podczas targów TOOLEX). Nawiasem mówiąc, to właśnie urządzenie (opisane szerzej tutaj) zainspirowało mnie do niniejszego wpisu.

Głos ma psycholog
Posłużę się fragmentem artykułu zamieszczonego przez portal INNPoland.pl. Psycholog Marzena Jankowska porównuje w nim ludzki umysł do procesora komputerowego, żeby wyjaśnić błędny sposób myślenia o podzielności uwagi. „ – Nasz mózg działa w ten sposób, że tworzy sobie listę zadań, które musi wykonać po kolei, jak komputer – tłumaczy. – Przeskakiwanie między zadaniami wiąże się z jego zwiększoną aktywnością, a co za tym idzie, większym zużyciem energii. (...) Takie ciągłe skakanie powoduje, że szybciej się męczymy, zwiększa się poziom naszego stresu i spada koncentracja. Jeśli do tego dodamy brak możliwości regeneracji, to pracownik szybko się wypala i staje się nieefektywny – podsumowuje.”

I dalej, w tym samym artykule (link do oryginału tutaj): „(...) Szacuje się, że przez wymóg multitaskingu tracimy go około 30 proc. dziennie. Dlaczego? Bo kiedy przerywamy jedną czynność na rzecz drugiej, a potem do niej wracamy, musimy jeszcze przeanalizować, na czym skończyliśmy. Co wiąże się z kolejnymi minutami, które spędzamy na wdrażaniu się w porzucony projekt...”
I wszystko jasne.

Co dalej?
W praktyce każdy z nas zajmuje się kilkoma rzeczami naraz. Jak to wygląda w moim przypadku? Gdy pracuję na komputerze, praktycznie cały czas równolegle pochłaniają mnie: skład i redakcja książki o tematyce CAx (jeśli akurat mam takie zlecenie), redakcja i przygotowywanie newsów i wpisów na CADblog, opracowywanie elementów graficznych (książka i blog), śledzenie wpisów na FB, Twitterze, rozmowy telefoniczne, sms-y, kawa i herbata, kot, który kręci się co jakiś czas i czegoś chce, rozmowy z majstrem od budowy, koordynowanie zaopatrzenia budowy, jeżdżenie na budowę, sprawdzenie lekcji u młodszych chłopaków i wywiad pt. „co się działo na zajęciach w szkole”, kontrolowanie zajęć pozalekcyjnych – logistyka, czy dzisiaj ja, czy Żona... Czasem przygotowanie obiadu (uwielbiam gotować, a chłopaki i Żona doceniają moją kuchnię: włoszczyzna, chińszczyzna, amerykanizna ;)). Takie są uroki „biura” w domu. Gdy ma się własną działalność, jest się w pracy przez 24 godziny na dobę. Znam to, Państwo zapewne też. Przez jakiś czas tak się udaje, ale z czasem jest coraz trudniej. Dlaczego? Wyjaśniła cytowana Pani psycholog.
Dlatego powoli – bo przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka – powracam do linearności i zaplanowanego porządku dnia – pracy. Nie jestem w stanie pracować jak super wydajny system CAD/CAM/CAE zainstalowany na komputerze z wielordzeniowym, wielowątkowym procesorem, który równolegle w czasie realizowanego przeze mnie procesu projektowania, gdzieś tam w tle poddaje mój projekt analizom, badaniom i jednocześnie przygotowuje go do przyszłego procesu produkcyjnego ;). To oczywiście żart, ale, proszę Państwa, nawet systemy PLM w pewnym stopniu działają linearnie, integrując pewne równoległe procesy w jeden, ale realizowany w określonej kolejności.

Na dziś tyle. Skończyłem, czas na przerwę, kawę, a po niej – na wrzucenie tego wpisu na stronę. Co w moim przypadku – jeszcze przez jakiś czas – wymagać będzie uruchomienia przynajmniej dwóch dodatkowych aplikacji – oprócz procesora tekstu, z pomocą którego przelewam myśli na ekran.

Pozdrawiam
Maciej Stanisławski

Źródła:
InnPoland.pl
Blog.Remarkable.com

| strona główna |

 

 


CAMdivision największy partner Siemens


Blog monitorowany przez:

| reklama 2018 | redakcja | dane kontaktowe |

© Copyright by Maciej Stanisławski. Publikowane materiały są objęte prawem autorskim. Przedruk materiałów w jakiejkolwiek formie tylko za wcześniejszą zgodą autora.  
CADblog.pl jest tytułem prasowym  zarejestrowanym w krajowym rejestrze dzienników i czasopism na podstawie postanowienia Sądu Okręgowego Warszawa VII Wydział Cywilny rejestrowy
Ns Rej. Pr. 244/09 z dnia 31.03.2009 poz. Pr 15934 • nr ISSN 2083-3032 (wydanie papierowe) • nr ISSN 2083-3148 (wydanie on-line)