W przygotowaniu
nr 5-6(25-26) 2017
dostępny
po 29.12.2017
Wydanie aktualne
nr 3-4(23-24) 2017
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
Wydania
archiwalne
nr 1-2(21-22) 2017
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
nr 1-2(19-20) 2015
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
numer 1(18) 2014
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
numer 1(17)
2013
dostępny w pdf, wydanie flash
tutaj
numer 1(16) 2012
dostępny
w
archiwum, wydanie flash
tutaj
numer 1(15) 2011
dostępny
w
archiwum
numer 4(14) 2010
HD dostępny
w archiwum
numer 3(13) 2010
HD dostępny
w archiwum
numer 2(12) 2010
dostępny
w archiwum
numer 1(11) 2010 dostępny
w archiwum
numer 9(10) 2009
już dostępny
w archiwum
numer 8(9) 2009
już dostępny
w archiwum
Wydanie specjalne
numer 7(8) 2009
już dostępny
w archiwum
Numer 6(7) 2009
już dostępny
w archiwum
Numer 5(6) 2009
już dostępny
w archiwum
Numer 4(5) 2009
już dostępny
w archiwum
Numer 3(4) 2009
już dostępny
w archiwum
Numer 2(3) 2009
już
dostępny
w archiwum
|
Środa, 10.03.2010 r.
„Maluch tony węgla babci do piwnicy nie zawiezie...”
Przepraszam za „polszczyznę” w tytule tego wpisu, ale jest to
cytat, który aż prosił się o to, by wykorzystać go przy okazji
opisu problemów, jakie nastąpiły w wyniku instalacji Inventora
2010 na mojej „stacji roboczej” (przyrównanej zapewne do
„malucha”). Podkreślam raz jeszcze: problemów wynikających z
instalacji, a dokładnie – z działań podjętych przeze mnie już
po jej zakończeniu, a nie spowodowanych przez sam system 3D
CAD, jakim jest rzeczony Inventor. A wracając do tytułu,
„smakowitych” cytatów już wkrótce będzie więcej...
Parafrazując słynne
stwierdzenie, mogę powiedzieć, iż jaka moja stacja jest, każdy
widzi: procesor pamiętający lepsze czasy, zaledwie 1 GB RAM,
sporo miejsca na dwóch dyskach twardych (zwłaszcza na drugim –
w końcu stacja ta pełni rolę przede wszystkim komputera do
DTP, czyli składu i łamania publikacji – obecnie w zasadzie
jedynie e-wydań CADblog.pl). Niewiele, ale wystarczyło do
pracy z Solid Edge ST, z SolidWorks w wersjach 2009 i 2010
(beta), o Kompas 3D, tudzież opisywanym na łamach e-wydań
darmowym oprogramowaniu CAD i CAE nie wspominając. Dlatego
mimo pewnego czającego się gdzieś na dnie duszy niepokoju,
zainstalowałem Inventora 2010.
cyt.:
„Przy instalacji Inventora nie potrzeba wyłanczać Antywirusa”
(zachowana pisownia oryginalna)
Istotnie, nie
wyłączyłem tym razem miłego niedźwiadka stojącego na straży
bezpieczeństwa moich plików systemowych i nie tylko.
Instalacja przebiegała bez problemu, mimo, iż...
cyt.:
„Proponuje następnym razem przeczytać dokumentację przed
instalacją, co prawda obsługa i instalacja programu jest
banalna, ale gdy nie przeczytamy instrukcji na pudełku to
nawet domestos może zrobić nam w toalecie niezły "Meksyk".
Ano właśnie.
Instrukcji nie przeczytałem, chociaż jako taka – w postaci
skądinąd dobrze znanych plików pdf, była na płycie
instalacyjnej. A przynajmniej tak mnie poinformowano (cytat
poniżej), bo przyznam się szczerze – nie sprawdzałem (ale
obiecuję poprawę... następnym razem!).
cyt.: „Zgadza się nie ma instrukcji w wersji papierowej,
ale jest w PDF na płytce, oraz przy inicjalizacji instalacji w
oknie głównym wyskakuje po lewej stronie Przeczytaj
dokumentację - co prawda mogło by to być jak pierwsze, a nie
pod przyciskiem zainstaluj program.”
Jak mogli Państwo
przeczytać we wcześniejszym wpisie (z dnia 3.03.2010 r.),
instalacja przebiegła prawidłowo do samego końca. Co prawda w
tzw. międzyczasie należało wybrać w opcjach instalacji
domyślnie jako jednostki – minimetry, a jako standard – ISO,
ale powiedzmy, że w tej chwili nie jest to istotne. Faktem
natomiast okazał się... brak współpracy ze strony Inventor
2010 z moją kartą graficzną (wysłużony Matrox Millenium G400
Dual Head Multidisplay), przejawiający się w niemożności
uruchomienia aplikacji na dwóch monitorach. Po ograniczeniu
rozmiarów wyświetlanego obrazu (Panel sterowania) do jednego
monitora, problem ustąpił. Inventor 2010 pracował poprawnie,
nie wieszał się. Można powiedzieć, że „maluch tym razem dał
radę tonie węgla”. Ale coś mu jednak nie wyszło, bo co jakiś
czas, a zdarzało się to nieraz z denerwującą częstotliwością,
pojawiał się komunikat błędu: Runtime error związany z
cidaemon.exe.
Uczeni w piśmie
rozpisywali się już w sieci na temat tego, co może być powodem
wywoływania tego błędu. Cidaemon.exe odpowiada za indeksowanie
w wyszukiwarce Windows. A Inventor domyślnie zainstalował w
systemie... wyszukiwarkę swoich plików (screen poniżej).
Problem można było
rozwiązać w prosty sposób, wystarczyło we wspomnianej
wyszukiwarce wyłączyć opcję indeksowania. Niestety, na ten
pomysł wpadłem już po tym, gdy zaczęły się... kłopoty.
A zaczęły się od
uruchomienia zewnętrznej aplikacji czyszczącej rejestr
systemu. Pomyślałem (o zgrozo), że może poradzi sobie z
eliminacją opisanego „błędu cidaemon”... Nie wolno tego robić!
Nie tylko sobie nie poradziła, ale przypuszczalnie uszkodziła
rejestr systemu w taki sposób, że Windows XP przestał
obsługiwać funkcjonalność „drag and drop” (przeciągnij i
opuść). W pierwszej chwili przekonany byłem, iż wina leży po
stronie Inventor 2010 i jego nowej „Drag and Drop
Interoperability” (vide screen).
A jednak nie, o czym
świadczyły odpowiedzi otrzymane od VAR Autodesk (cytaty
przewijające się w tym tekście pochodzą – niestety - od
jednego z nich...) mówiące o tym, iż podobnego błędu nie
zgłaszał nikt wcześniej. Ale to było już później, a moje
kłopoty dopiero się „rozkręcały”...
Uznałem, że skoro
nie da się przeciągać żadnych obiektów (plików, folderów, ikon
na pulpicie, wreszcie – obiektów graficznych i tekstowych w
składanym właśnie wydaniu), to należy usunąć z systemu
podejrzanego o sprawienie tylu kłopotów. Czyli odinstalować
Inventora 2010...
cyt.:
„Odinstalowanie oprogramowania wykonujemy poprzez aplikację
która ją instalowała - tutaj aplikacja z płyty DVD (winno tak
robić się z wszystkimi programami – nie tylko Autodesk)”
Cóż, polemika z
powyższym stwierdzeniem w zasadzie mija się z celem. Dość
zauważyć, iż nie jest to prawdą, a potwierdziła to m.in.
opinia eksperta z innej firmy związanej z ADSK. A ja, wtedy
nie wiedząc o tym, że „winno tak robić się z wszystkimi”, a
nie znajdując ikonki „uninstall” wśród narzędzi Autodesk
Inventor 2010, skorzystałem z Panelu Sterowania (Dodaj/Usuń
programy). I w trakcie tego procesu pojawił się komunikat z
kodem 1402 i wyświetlona instrukcja „hot key” wskazująca na...
błąd w rejestrze systemu. Deinstalacja nie tylko się nie
powiodła, ale program wykonał „rooling back process” i
„wrócił” na poprzednie miejsce. W desperacji uruchomiłem
aplikację Regeidt (edytor rejestru), aby ręcznie usunąć
wspomniane źródło błędu (HotKey.../Unknown/*.iam/ShellNew...).
Usunąłem, ale przeciąganie i upuszczanie nie działało nadal.
Inventor również nie dał się odinstalować, komunikując tym
razem o „Fatal error”...
Zebrałem swoje
doświadczenia w garść i rozesłałem mail opisujący problem do
VAR Autodesk. Nadeszło sporo odpowiedzi, wśród nich
wartościowe, mówiące wprost o tym, iż:
• lepiej wyłączyć program antywirusowy podczas instalacji, bo
jego aktywność może zakłócić zmiany w rejestrze systemu
dokonywane przez ADSK Inventor;
• podające odnośnik do stron ADSK z informacjami o kodzie
błędu – link dla zainteresowanych tutaj:
http://usa.autodesk.com/adsk/servlet/ps/item?siteID=123112&id=10297059&linkID=9240617
• wskazujące, gdzie należy szukać kluczowych zapisów w
rejestrze systemu uczynionych przez Inventor 2010 – link:
http://usa.autodesk.com/adsk/servlet/ps/dl/item?siteID=123112&id=13187758&linkID=9242018
Przyszło także kilka
odpowiedzi bardziej radykalnych – mówiących np. o konieczności
zachowania „czystości” systemu operacyjnego, na którym
zainstalowany będzie Inventor (czyli usunięciu zbędnego
oprogramowania). W zasadzie podejście słuszne, ale nie w mojej
sytuacji (ze względu na 30-dniowy test pozbywanie się
większości aplikacji w mojej sytuacji nie wchodzi w grę;
wydaje mi się, iż w przypadku testujących system np. studentów
– również takie podejście nie jest popularne; zresztą jak
wspomniałem Inventor zainstalował się i działał prawidłowo,
ale...).
Jak można było sobie poradzić samemu?
W mojej
sytuacji najważniejsze było przywrócenie funkcjonalności „drag
nad drop” do środowiska Windows XP. W końcu kiedyś muszę
przecież zamknąć to e-wydanie! Tym, co zrobić z
pozostałościami po Inventorze (ręcznie usuniętym z dysku C i z
większości rejestru systemu), starałem się na razie nie
przejmować. I sposobem okazało się... skorzystanie z narzędzia
przywracania systemu (programy – akcesoria – narzędzia
systemowe – przywracanie systemu). Wybrałem punkt
poprzedzający moment zainstalowania Inventora... I wszystko
wróciło do normy. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że
znalazłem „winnego”. Powoli zaczęły jednak napływać odpowiedzi
od VAR (przypominam: Value Added Reseller) Autodesk. Z części
z nich (tych przydatnych) wynikało, iż żaden użytkownik
wcześniej nie sygnalizował podobnych problemów (sprawdzałem to
także na zagranicznych forach – istotnie, podobne błędy raczej
wiązały się z błędami samego Windows XP). Tknięty przeczuciem
uruchomiłem ponownie aplikację do czyszczenia systemu – w tym
zapisów w rejestrze... Inventora już nie było w systemie, a
błąd pojawił się kolejny raz.
Wniosek na
przyszłość: uważać podczas uruchamiania nawet firmowych
aplikacji czyszczących system. Nie wydawać pochopnych opinii
na temat zainstalowanego oprogramowania CAD (co piszącemu te
słowa w zasadzie się udało). I zadbać o porządek w systemie,
co w zaistniałych okolicznościach będzie zapewne łatwe do
uzyskania (spróbuję zainstalować jeszcze raz Service Pack 3.0
do Windows XP, jeśli nie pomoże – czeka mnie przeinstalowanie
systemu i formatowanie partycji systemowej)...
Gdy opisałem
problemy z pracą na dwóch monitorach, otrzymałem kilka maili
od Czytelników, wyrażających nie do końca pochlebne opinie na
temat stabilności Inventora. Faktycznie, gdy popatrzy się np.
na listę usprawnień, wprowadzonych w Service Packach chociażby
do wersji 11, można poczuć się niepewnie. Jak wspomniałem
jednak, daleki jestem od wydawania pochopnych (nie popartych
własną oceną) osądów – zwłaszcza po tak krótkim czasie
„użytkowania” rzeczonego systemu. Tym bardziej, że dopóki nie
zacząłem eksperymentów, w zasadzie – działał, a przyczyna
nieprawidłowości (cidaemon) była łatwa do usunięcia. Faktem
jednak pozostanie, iż jak na razie żaden system CAD
przewijający się przez mój komputer nie dostarczył mi takich
wrażeń.
Zaistniała sytuacja
stworzyła jednak doskonałą okazję do dokonania subiektywnej
oceny pracy i jakości działań resellerów Autodesk w Polsce. I
tutaj duże podziękowania należą się firmom (w kolejności
alfabetycznej): Aplikom, AutoR KSI i PCC Polska. Z czystym
sumieniem mogę polecić je wszystkim użytkownikom ADSK
napotykającym na jakieś problemy. Odpowiedzi od nich otrzymane
były rzeczowe, konkretne i uprzejme, a przede wszystkim –
faktycznie pomocne. Chociaż nikt nie podsunął – jako
„doraźnego rozwiązania” – próby przywrócenia systemu do stanu
sprzed instalacji.
Natomiast jako
pierwsza odpowiedzi na mail udzieliła... firma z Gliwic, w
osobie cytowanego już tutaj wielokrotnie Pana Marcina. A że
odpowiedź miała taką formę... cóż. Gdyby nie owa „forma”,
musiałbym poświęcić więcej czasu na znalezienie tytułu dla
tego wpisu...
cyt.:
„Aby korzystać z funkcji Drag and Drop należy posiadać
odpowiednią przeglądarkę i odpowiednie parametry stacji
graficznej (maluch tony węgla babci do piwnicy nie
zawiezie)...”
Pozostawię to już
bez komentarza. Wnioski czytelnik może wyciągnąć sam.
Pozdrawiam
Maciej Stanisławski
P.S.
Jeśli ktoś z
Państwa miałby ochotę skomentować ten wpis, zapraszam na Forum
(dokładnie tutaj:
http://www.cadblog.pl/forum/viewforum.php?f=32), albo o
przesłanie maila na mój bezpośredni adres:
maciej@cadblog.pl
Komentarze:
1 z 1
przez
Remik78 » Czw Mar 11, 2010 9:06 am
Witam
W odniesieniu do artykułu „Maluch tony węgla babci do
piwnicy nie zawiezie...” o problemach z INV. Chyba najwyższa
pora zajrzeć w serce komputra i zrobić mu dość radykalny
face-lifting. Muszę powiedzieć, że z INV 2010 korzystam od
lipca zeszłego roku i nie odnotowuję problemów ze
stabilnością systemu. Owszem były drobne problemy na samym
początku ale jak to zwykle bywa z nowościami zawsze jest
taki okres chorobowy. Małe dzieci też często chorują. Faktem
jest, że moją stacje graficzną poważniejsze choroby ominęły
bardziej z racji tego, że jest na miarę dzisiejszych czasów
"uszyta"
.
Muszę też powiedzieć, że INV dość dobrze toleruje sąsiedztwo
innych aplikacji CAD. Osobiście mam na tej samej stacji
zainstalowany po sąsiedzku SE ST. Obie aplikacje są 64bit na
"Viście Bisnes 64bit" .
A tak na sam koniec. Dochodzę do wniosku, że w dzisiejszych
czasach gdzie dynamizm zmian jakie zachodzą w życiu skazują
nas na ciągle niedogodności związane z pewnym
niedopasowaniem. Wszystko przez zbyt wiele zmiennych do
uzgodnienia by wszystko działało jak trzeba. Wniosek:
Kompatybilność w 100% - coś czego nie było, niema i nie
będzie.
|
powrót
do strony głównej
|
|
Blog monitorowany
przez:
|