W przygotowaniu
nr 5-6(25-26) 2017
dostępny
po 29.12.2017
Wydanie aktualne
nr 3-4(23-24) 2017
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
Wydania
archiwalne
nr 1-2(21-22) 2017
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
nr 1-2(19-20) 2015
dostępny w pdf, wydanie
flash
tuta
numer 1(18) 2014
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
numer 1(17)
2013
dostępny w pdf, wydanie flash
tutaj
numer 1(16) 2012
dostępny
w
archiwum
numer 1(15) 2011
dostępny
w
archiwum
numer 4(14) 2010
HD dostępny
w archiwum
numer 3(13) 2010
HD już dostępny
w archiwum
numer 2(12) 2010
dostępny
w archiwum
numer 1(11) 2010 dostępny
w archiwum
numer 9(10) 2009
już dostępny
w archiwum...
|
Poniedziałek, 27.03.2017 r.
Dogadać się...
Ciężko współpracować z kimś, z
kim nie mamy możliwości swobodnego porozumiewania się. Można
oczywiście ustalić jakiś kod, system znaków, który w pewnym
stopniu rozwiąże problem komunikacji, ale nic nie zastąpi
dobrej znajomości danego języka – przynajmniej przez jedną ze
stron. Oczywiście idealna sytuacja ma miejsce wtedy, gdy obie
strony porozumiewają się w danym języku. Tak jest też w
przypadku systemów CAD, CAM, CAE...
Maciej
Stanisławski (Artykuł
ukazał się w magazynie
„STAL. Metale i nowe technologie” wyd.
1-2/2017)
Problem wymiany informacji jest
tak stary, jak moment, w którym użytkownik jednego systemu CAD
stanął przed koniecznością użycia danych pochodzących z innego
systemu. Często jedynym sposobem było nakreślenie od nowa
danego rysunku w aktualnym środowisku pracy. Gdy nie było w
powszechnym użyciu skanerów pozwalających na przetworzenie
narysowanej lub wydrukowanej dokumentacji płaskiej do postaci
cyfrowej (narzędzi typu „scantodwg”, „pdftodwg converter”
etc.), zastępy „kreślarzy” pracowicie przenosiły papierowe
dane do cyfrowego świata. Z kolei już w latach 70. XX wieku
zaczęto poszukiwać rozwiązania, które w sposób profesjonalny i
całkowicie „cyfrowy” pozwoliłoby na wymianę danych między
powstającymi niemalże jak „grzyby po deszczu” systemami CAD.
To właśnie w tym okresie firmy
zajmujące się opracowywaniem systemów CAD 2 i 3D zaczęły
osiągać coraz większe profity. Na początku lat
osiemdziesiątych większość firm (i to nie tylko liczących się
potentatów) korzystała z oprogramowania wspomagającego pracę
inżynierów-projektantów, zarówno w sektorach automotive i
przemyśle lotniczym, ale także elektroniki użytkowej (wtedy
jeszcze często „elektryki użytkowej”) i innych. Na rynku
konkurowały ze sobą takie programy, jak: Auto-Draft
(opracowany przez Auto-trol), Calma, CADDS, CADAM (przejęty od
Lockheeda przez IBM), IGDS (M&S Computing) i Unigraphics
(firmowany przez McAuto’s, które w 1976 roku wchłonęło firmę
United Computing; ten system ewoluował do współcześnie
wykorzystywanych rozwiązań NX i Solid Edge).
Obecność na rynku i
wykorzystywanie coraz większej liczby systemów spowodowało
konieczność poszukiwania pierwszych standardowych formatów
zapisu i wymiany danych pomiędzy różnymi systemami. To dzięki
współpracy Boeinga, General Electric i NBS (z ang. Narodowe
Biuro Standardów) powstał IGES (Initial Graphics Exchange
Specification) – skuteczne narzędzie translacyjne, pozwalające
na konwertowanie różnych zbiorów krzywych 3D, czy też
powierzchni – na jeden format danych czytelny dla innych
systemów. O jego popularności może świadczyć fakt, iż przyjęty
wtedy format IGES stosowany jest również obecnie.
Skoro mowa o IGES, nie można
pominąć milczeniem formatu STEP (Standard for the Exchange of
Product data), powstałego w latach osiemdziesiątych. ISO
(International Standards Organization), zajmujące się m.in.
tworzeniem globalnego standardu dla różnych typów formatów,
uznało STEP za ulepszony format IGES.
Era translacji
Na rynku pojawiły się
najróżniejszego rodzaju translatory, które z jednej strony
pozwalały na zapis natywnych plików do formatów „pośrednich”,
„uniwersalnych” etc. (jak wspomniane STEP, IGES), które z
większą lub mniejszą dokładnością można było otworzyć w
dowolnym systemie CAD, a z drugiej pozwalały na import
formatów natywnych bezpośrednio do środowiska danego systemu.
Co ciekawe, niektóre narzędzia
translacji okazały się niezbędne nawet do odczytu plików w
obrębie rodziny systemów CAD pochodzących od jednego
producenta, ale różniących się wersjami; zakres dokonanych
usprawnień i zmian powodował, iż oprogramowanie traciło tzw.
kompatybilność wsteczną i pliki przygotowane w nowszej wersji
nie były rozpoznawane przez starszy system, a czasem także
odwrotnie...
Okazuje się zatem, że nawet
wykorzystywanie pełnego pakietu oprogramowania pochodzącego od
jednego producenta nie ustrzeże całkowicie użytkownika od
problemów związanych z wymianą danych. Zwłaszcza, że prędzej
czy później stanie od przed koniecznością wykorzystania danych
od partnera, dostawcy zewnętrznego, który może korzystać z
zupełnie innego systemu CAD...
Era multiCAD
Powiedzmy sobie
szczerze, że większość osób zgodzi się ze stwierdzeniem, iż
nie można wskazać jednego najlepszego rozwiązania CAD (i
pochodnych) dostępnego na rynku. Tyle jest najlepszych
rozwiązań, ile branż lub ile zastosowań; najprościej rzecz
ujmując, różne systemy sprawdzają się lepiej lub gorzej w
zależności od rodzaju i złożoności zadania projektowego, które
jest z ich pomocą realizowane. Stąd już tylko krok od
uświadomienia sobie, jak ważne/istotne znaczenie ma wymiana
danych w środowiskach multiCAD (słusznie lub niesłusznie
określanych czasem skrótem mCAD, który raczej oznacza coś
zupełnie innego – przyp. redakcji).
Wszyscy uznani producenci
rozwiązań CAD są tego w pełni świadomi. I chociaż w ich
przypadku, tworzenie własnych „natywnych” formatów plików było
najprostszym sposobem na promowanie swoich rozwiązań (i
„przywiązywanie” do nich klienta), o tyle od kilku lat
zaczynamy mieć do czynienia z odwróceniem tego trendu. Teraz
przewagę może zdobyć producent, które rozwiązanie bez problemu
poradzi sobie z odczytem danych pochodzących z innych systemów
i to bez potrzeby uciekania się do jakichś „zewnętrznych”
narzędzi translacyjnch, czy uciekania się do zapisu i odczytu
danych z formatów pośrednich.
W przypadku systemów PDM (Product
Data Management) i PLM (Product Lifecycle Management) jesteśmy
tego świadkami od dawna; czym zresztą byłyby rozwiązania z
definicji mające zarządzać danymi, gdyby potrafiły obsługiwać
jedynie wybrane formaty plików? Dlatego powszechnie np.
systemy klasy Teamcenter (Siemens PLM Software) nadzorują
pliki CAD pochodzące z CATIA i SOLIDWORKS (Dassault Systemes),
podobnie zresztą jak platforma 3DEXPERIENCE (Dassault Systemes)
pozwala na zarządzanie danymi z systemów NX i Solid Edge.
Co jednak w przypadku środowiska
CAD?
Nie tylko Synchronous
Technology
Zaimplementowanie
przez Siemens PLM Software do swoich rozwiązań nowości, jaką
była Technologia Synchroniczna, udowodniło malkontentom, że
możliwy jest import plików natywnych z systemów pochodzących
od różnych producentów bezpośrednio do środowiska pracy – w
tym przypadku chodziło konkretnie o – Solid Edge i NX. Bez
uciekania się do zewnętrznych translatorów, bez potrzeby
zapisywania danych do formatów neutralnych.
Modele
części pochodzące z innych systemów (1), dzięki zastosowaniu
Synchronous Technology
mogą być edytowane tak, jak natywne pliki (2)...
Źródło: Cadalyst
I przez kilka lat po wprowadzeniu
Synchronous Technology, w powszechnym odbiorze kojarzona była
ona właśnie z możliwościami teoretycznie bezproblemowego
importu danych z systemów zewnętrznych – a przecież stanowiło
to jedynie wycinek możliwości drzemiących w Technologii
Synchronicznej. Ta sytuacja dobitnie pokazuje, jakiego
znaczenia nabrała możliwość swobodnej wymiany danych.
Na działania ze strony innych
producentów rozwiązań CAD przyszło trochę poczekać, ale
również oni postarali się, aby ich systemy potrafiły
„dogadywać się” między sobą.
Jesienią ubiegłego roku na
portalu SolidSmack.com ukazał się artykuł, którego Autor (Adam
Ohern) sprawdził, czy nową, bardzo przydatną funkcjonalność
dostępną w SOLIDWORKS 2017 (mowa o SOLIDWORKS Interconnect –
czytaj także tutaj), można odnaleźć także w innych systemach CAD. Okazuje się, że przeprowadzone przez niego „śledztwo”
wykazało, że... owszem. Jak można się domyśleć, funkcjonalność
owa to możliwość odczytywania danych z innych systemów.
Istotnie, nowy SOLIDWORKS pozwala
użytkownikowi na import zarówno części, jak i złożeń
pochodzących z CATIA, NX, Creo PTC, Solid Edge i Autodesk
Inventor bezpośrednio do środowiska SOLIDWORKS. Co więcej –
razem z geometrią, wiązaniami i relacjami, charakterystyką
zdefiniowanych wcześniej materiałów i pełną strukturą
(hierarchiczną) importowanego złożenia. O tym, jak jest to
wygodne, nie trzeba przekonywać nikogo pracującego na co dzień
ze złożeniami. Autor artykułu (korzystający z rozwiązania DS
SolidWorks) z zadowoleniem odnotowuje fakt, iż obecnie,
współpracując z inżynierem projektującym w Creo, nie musi
korzystać z formatów pośrednich (wymieniony zostaje tutaj
wspomniany wcześniej STEP) i tracić czasu na odbudowanie
wszystkich informacji utraconych w procesie translacji. Po
wczytaniu złożenia ma natychmiastowy dostęp do wszystkich
danych.
SOLIDWORKS
3D Interconnect umożliwia tworzenie wiązań i projektowanie z
wykorzystaniem „importowanych” danych,
analogicznie do standardowych komponentów SOLIDWORKS...
Źródło: DPS Software
Podkreśla także fakt, iż może bez
problemu przebudowywać geometrię elementów zaimportowanego
złożenia. Co więcej, nie polega to na tym, iż system
udostępnia użytkownikowi parametryczną historię danego
elementu/złożenia, ale automatycznie tworzy na jego podstawie
natywny plik SOLIDWORKS (wykorzystując w tym celu
funkcjonalność Insert Part).
Okazuje się jednak, że podobne
funkcjonalności można znaleźć... w Creo (Creo Unite, dostępne
od ok. 2014 roku), a także w Inventorze 2016 (AnyCAD).
Funkcjonalność Creo Unite jest
bardzo zbliżona do tej obecnej w najnowszej edycji SOLIDWORKS,
ale obejmuje tylko import z CATIA, NX i SOLIDWORKS (jedynie
częściowo obsługuje formaty natywne Inventora i Solid Edge).
Autor artykułu zamieszczonego na SolidSmack stawia mimo to
niemalże znak równości między „SOLIDWORKS 2017 Interconnect”,
a o trzy lata wcześniejszym Creo Unite. Dlaczego? Oba
rozwiązania śledzą BREP importowanych złożeń, w obu można
poddawać importowane złożenia i komponenty edycji – z
zachowaniem zdefiniowanych zależności, wiązań etc. Wiele
wskazuje na to, że w przypadku funkcjonalności AnyCAD (Inventor)
– jest podobnie.
Moduł
Communicator umożliwia użytkownikowi systemu BricsCAD Platinum
w miarę wygodną pracę
na importowanych plikach części i złożeń...
Artykuł o BricsCAD
Communicator dostępny
tutaj
Tymczasem także producenci
rozwiązań CAD z niższej półki cenowej skutecznie wprowadzają
podobne możliwości także do swoich systemów. Znakomitym
przykładem może być tutaj BricsCAD (od wersji V16), doposażony
w moduł Communicator. W swej bazowej postaci BricsCAD pozwalał
na import danych z zewnętrznych formatów (np. Inventor,
SOLIDWORKS), ale użytkownik otrzymywał jedynie bryłę,
uproszczoną geometrię – i czekał go żmudny proces jej
odtworzenia w swoim środowisku pracy. Zainstalowanie modułu
Communicator (warto wspomnieć, że wersja instalacyjna owego
modułu zajmuje więcej miejsca, niż kompletny system CAD 2D/3D,
jakim jest BricsCAD) sprawia, iż otwarcie pliku w natywnym
formacie nie oznacza, że importujemy samą geometrię
modelu/złożenia; z modułem Communicator uzyskujemy dostęp do
całej struktury modelu (tylko wersja BricsCAD Platinum) i w
łatwy sposób możemy modyfikować poszczególne, interesujące nas
komponenty.
Praca w środowisku multiCAD staje
się powoli „znakiem czasu”, stąd zrozumiała chęć producentów i
dostawców rozwiązań CAD do maksymalnego usprawnienia procesów
wymiany danych między różnymi systemami. Kto na tym korzysta?
Końcowy użytkownik, pozostaje więc cieszyć się z takiego stanu
rzeczy...
(ms)
(Artykuł
ukazał się w magazynie
„STAL. Metale i nowe technologie” wyd.
1-2/2017)
[ powrót na stronę główną
]
reklama
|
Blog monitorowany
przez:
|