W przygotowaniu
nr 5-6(25-26) 2017
dostępny
po 29.12.2017
Wydanie aktualne
nr 3-4(23-24) 2017
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
Wydania
archiwalne
nr 1-2(21-22) 2017
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
nr 1-2(19-20) 2015
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
numer 1(18) 2014
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
numer 1(17)
2013
dostępny w pdf, wydanie flash
tutaj
numer 1(16) 2012
dostępny
w
archiwum
numer 1(15) 2011
dostępny
w
archiwum
numer 4(14) 2010
HD dostępny
w archiwum
numer 3(13) 2010
HD dostępny
w archiwum
numer 2(12) 2010
dostępny
w archiwum
numer 1(11) 2010 dostępny
w archiwum
|
Fragment artykułu z nr 3(13) 2010 (kompletne wydanie do pobrania z
Archiwum)
Umiarkowane
zachmurzenie, czyli systemy CAD a „cloud computing”...
Temat ten ostatnio przewinął się przez wiele portali
poświęconych zagadnieniom związanym z IT i CAD, i to zarówno
tych anglojęzycznych, jak i polskich. Przyznam szczerze, że
sam, kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z terminem „praca w
chmurze” (zdaje się że przy okazji pierwszych prezentacji
CATIA V6) to w uszach usłyszałem takty utworu „Perfectu” pt.:
„Bujanie w obłokach”. A pojęcie wydało mi się kompletnie
abstrakcyjne...
Autor: Maciej
Stanisławski
W zasadzie
powinniśmy zacząć od próby odpowiedzi, czym jest „cloud
computing”, czym jest owa tajemnicza „chmura”, w której może
kiedyś, albo już za chwilę, przyjdzie nam pracować? Odpowiedź
wydaje się bardzo prosta – jest nią wielka sieć komputerów.
Jak każda sieć, także „chmura” składa się z pewnej liczby
serwerów (zlokalizowanych gdziekolwiek, chociażby w jakimś
„raju podatkowym”) i komputerów „klientów” (kiedyś zwało się
to bodajże „końcówką terminalu”), połączonych ze sobą przez
publiczną sieć (Internet) albo przez sieć wewnętrzną, lokalną
LAN (Local Area Network).
Dla aplikacji nie
związanych z CAD okaże się, iż „praca w chmurze” to coś, z
czym mamy do czynienia na co dzień. Korzystając np. z
wyszukiwarki Google mamy do czynienia z niczym innym, jak z
przeglądaniem zasobów, które de facto nie są zainstalowane na
naszym komputerze, ale do których dostęp możemy uzyskać
względnie szybko. Przechowując swoje pliki, chociażby pocztę,
na zdalnych serwerach, czy też umieszczając zdjęcia na
portalach społecznościowych, również „pracujemy w chmurze”.
Należało się więc spodziewać, iż ten sposób funkcjonowania
prędzej czy później dosięgnie także obszaru CAD. Nie tylko
systemów CAD, ale także związanych z nimi aplikacji. Poszedł
jednak o krok więcej: pojawiło się oprogramowanie
funkcjonujące na zasadzie usługi...
SaaS czyli „software as a service”
Takie
podejście pozwala na wyeliminowanie kilku czynników, kilku
„konieczności”: po pierwsze, nie musimy instalować
oprogramowania na naszym komputerze, gdyż funkcjonuje ono
zdalnie, np. poprzez przeglądarkę internetową, a zainstalowane
jest na jakimś serwerze (najczęściej należącym do
usługodawcy).
Po drugie, nie musimy ponosić opłaty związanej z zakupem
licencji, a płacimy tylko za „usługę” dostępu do danego
oprogramowania pracującego w sieci (czyli w „chmurze”);
pozwala to na znaczną redukcję kosztów, zwłaszcza w przypadku
wielkiej liczby stanowisk i licencji. Po trzecie, mamy dostęp
cały czas do najnowszej, najaktualniejszej wersji
oprogramowania, bo nie musimy dbać o to, by dokonywać jej
aktualizacji we własnym zakresie. Po czwarte, zminimalizowane
zostaje ryzyko utraty danych na skutek awarii lokalnego
serwera, ataku sieciowego etc. Z pozoru brzmi to dziwnie, ale
jednak – wielcy dostawcy, producenci oprogramowania, duże
firmy zajmujące się dostarczaniem usług stricte internetowych,
dysponują doskonałymi zabezpieczeniami antywirusowymi,
antyszpiegowskimi etc., zwłaszcza w konfrontacji np., z
codziennością obserwowaną w małych przedsiębiorstwach, nie
tylko na naszym podwórku. Bardzo często małych firm zwyczajnie
nie byłoby stać na taki stopień zabezpieczeń. Siłą rzeczy, ich
dane przechowywane na zdalnych serwerach, wydają się być
bezpieczniejsze. Zresztą, może także Państwa Firma już
przeniosła np. swój system pocztowy gdzieś do sieci?
Dalekie od ideału?
O ile w
przypadku przeglądania zasobów sieciowych, przesyłania
informacji, zdjęć, czy też ich współdzielenia, szybkość i
stabilność łącza nie ma aż takiego znaczenia, o tyle w
przypadku pracy z aplikacjami działającymi nie na naszym
lokalnym komputerze, ale gdzieś tam w sieci, nabiera znaczenia
priorytetowego.
To w końcu coś innego, niż w przypadku wewnętrznej LAN,
opartej o szybkie serwery, szybkie końcówki klienckie etc.
Tutaj poruszamy się z naszymi danymi, ale także z operacjami
wykonywanymi przez nas w czasie rzeczywistym, w globalnej
sieci.
Tutaj nie mamy
wyboru, czy zdecydujemy się na jedną instalację lokalnie na
serwerze (mniejsze koszty, mniejsza szybkość), czy też na
kilka/naście/dziesiąt niezależnych stanowisk (większa szybkość
za znacznie wyższą cenę). Aplikacja działa gdzieś tam na
serwerze, koniec, kropka. I nie będzie to niestety lokalna,
wewnętrzna sieć o szybkości przesyłu danych dochodzącej
do 100 Mbit/s, ale globalny Internet, a transfer w nim wynosić
może od 3 do 8 Mbit/s (u mnie np. iPlus teoretycznie osiąga
7,2 Mbit/s). Znacząca różnica w szybkości, prawda? I trzeba
podkreślić, że na razie – w podejściu firm do inwestycji w
systemy pracujące w chmurze – kryterium szybkości wygrywa.
Tzn. instalacja na serwerze lokalnym jak najbardziej wchodzi w
grę, ale wejście w Internet – już niekoniecznie. Na chwilę
obecną, wydaje się to zrozumiałe. Ale za sprawą działań
podejmowanych przez dostawców systemów CAD/PLM, może się to za
jakiś czas zmienić.
Przede wszystkim
uświadommy sobie, że skoro nasze pliki już są gdzieś w sieci,
np. na serwerze dostawcy oprogramowania pracującego w chmurze,
nie ma konieczności ładowania ich poprzez powolne łącza; nasza
pracująca w chmurze aplikacja powinna je stosunkowo szybko
otworzyć. I istotnie tak to działa; dobrym przykładem może być
tutaj ADSK Project Butterfly; po założeniu konta i zalogowaniu,
dostajemy dostęp do prostego systemu CAD pracującego zdalnie,
kontrolujemy go w oknie naszej internetowej przeglądarki. Raz
załadowany z naszego komputera plik już gdzieś tam pozostaje i
otwiera się prawie natychmiast. Nawiasem mówiąc, mamy do niego
dostęp z dowolnego miejsca i z dowolnego komputera
podłączonego do sieci. A nawet z urządzenia mobilnego.
Oznacza to jednak
konieczność przechowywania kluczowych projektów, tajnych
informacji – na łasce i niełasce wspomnianych zabezpieczeń
chroniących nasze dane gdzieś tam wśród sieciowych zasobów.
Nie każda firma zdecyduje się na taki krok. Nawet w
przyszłości. Dlatego pozwala to przypuszczać, iż „cloud
computing” nie będzie jedynym obliczem przyszłych systemów CAD,
ale będzie rozwijany równolegle, razem z „klasycznymi”
aplikacjami.
Pojawiają się także
pytania o to, kto – w przypadku pracy na systemie dostępnym
np. przez przeglądarkę, jest jego faktycznym właścicielem, na
jakiej zasadzie dystryuowane są prawa użytkowników, prawa
własności, co w przypadku ich naruszenia etc. Regulują to
zazwyczaj umowy licencyjne, które użytkownik musi podpisać, by
podjąć pracę w chmurze. Nie znaczy to jednak, iż nie ma
wątpliwości z tym związanych. Znak czasu..
Nie pozwólmy, by minusy przesłoniły nam plusy...
Z powyższego
obrazu wyłania się zdecydowanie więcej wad, niż zalet. Ale
pomyślmy np. o sytuacji, w której stajemy przed koniecznością
uruchomienia bardzo złożonej analizy, albo animacji, czy też
fotorenderingu złożenia liczącego setki tysięcy elementów.
Powiedzmy, że dzieje się to okazjonalnie, także inwestycja w
potężne i wydajne stacje robocze wydaje się zupełnie
nieuzasadniona. Jak wtedy zrealizować takie zadanie? Włączyć
komputer, wcisnąć ENTER i iść na dwutygodniowy urlop? Czy
zlecić to na zewnątrz, na zasadzie outsourcingu?
A może skorzystać z możliwości wykonania tego przez zawieszoną
„w chmurze” sieć połączonych ze sobą, potężnych maszyn
obliczeniowych? Ale jeśli zdecydujemy się na to ostatnie, to
tak naprawdę – czym będzie się to różnić od owego outsourcingu?
(...)
Pełny artykuł wraz
z ilustracjami w numerze (plik pdf) do pobrania z Archiwum
Źródło: na podstawie
artykułu
Roberta Green’a, zamieszczonego na łamach CADALYST, link
tutaj:
http://www.cadalyst.com/management/cloud-based-cad-part-1-13370
|
Blog monitorowany
przez:
|