W przygotowaniu
nr 5-6(25-26) 2017
dostępny
po 29.12.2017
Wydanie aktualne
nr 3-4(23-24) 2017
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
Wydania
archiwalne
nr 1-2(21-22) 2017
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
nr 1-2(19-20) 2015
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
numer 1(18) 2014
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
numer 1(17)
2013
dostępny w pdf, wydanie flash
tutaj
numer 1(16) 2012
dostępny
w
archiwum
numer 1(15) 2011
dostępny
w
archiwum
numer 4(14) 2010
HD dostępny
w archiwum
numer 3(13) 2010
HD dostępny
w archiwum
numer 2(12) 2010
dostępny
w archiwum
numer 1(11) 2010 dostępny
w archiwum
numer 9(10) 2009
już dostępny
w archiwum
numer 8(9) 2009
już dostępny
w archiwum
Wydanie specjalne
numer 7(8) 2009
już dostępny
w archiwum
Numer 6(7) 2009
już dostępny
w archiwum
Numer 5(6) 2009
już dostępny
w archiwum
Numer 4(5) 2009
już dostępny
w archiwum
(...)
Numer 2(3) 2009
już
dostępny
w archiwum
Numer 1(2) 2009
już dostępny
w archiwum
Numer 0 (1) 2009
– dostępny
w archiwum
|
Wtorek, 12.06.2012 r.
Pułapka na oszczędnych
Toshiba Satellite w subiektywnym
teście cz. I
|
TOSHIBA SATELLITE C660 w teście cz. II |
TOSHIBA SATELLITE C660 w teście cz. III |
|
TOSHIBA SATELLITE
C660 w teście cz. IV |
Czy popularny, „budżetowy” laptop może być wykorzystywany do
pracy z systemami CAD, klasy np. Solid Edge ST4 i SolidWorks
2012? Czy można istotnie posługiwać się nim w pracy z
aplikacjami wyższej klasy, niż pakiety biurowe i odtwarzacze
multimedialne? Czy np. niezamożny student (albo bloger :P),
korzystający z promocji operatora sieci telefonii komórkowej,
będzie mógł zyskać w ten sposób niedrogie (względnie)
narzędzie, na którym spokojnie wykorzysta licencję studencką –
np. do użytku domowego? A może taki sprzęt wystarczy jedynie z
ledwością do napisania... pracy semestralnej?
Autor: Maciej Stanisławski
Pudełko na stole. W środku – nasz oczekiwany komputer, czy
może... pułapka?
Zacznijmy od tego,
co można na temat „Satelity” znaleźć w sieci. Skupiamy się na
interesującym nas modelu: Toshiba Satellite C660. I co
znajdujemy?
„(...) Jako jeden z pierwszych wyników wyszukiwania pojawia
się taki oto opis: „Toshiba Satellite C660 to seria laptopów
budżetowych, które cieszą się ogromną popularnością na polskim
rynku. Nie sposób nie zauważyć, że maszyny te są w naszym
kraju dostępne w kilku różnych wariantach konfiguracyjnych.
Japoński gigant wyszedł chyba z założenia, że warto stworzyć
jeden uniwersalny szkielet notebooka, który można by powielać
na niezliczoną ilość różnych sposobów. Wśród rodziny Satellite
C660 każdy znajdzie coś dla siebie – zarówno miłośnik
najtańszych konstrukcji, jak i fan wydajniejszych laptopów.
(...)”
źródło: Mobimaniak.pl
Z punktu widzenia użytkownika szczególne znaczenie ma owo
występowanie w „kilku różnych wariantach konfiguracyjnych”, co
oznacza nie mniej, nie więcej, ale to, że jedna „c-sześćsetsześćdziesiątka”
nie jest równa innej. Można trafić na maszyny wyposażone np. w
osobną kartę graficzną Radeon, ale i na modele z zaledwie 2 GB
pamięci RAM.
Nasza redakcyjna to model Toshiba Satellite C660-1M4 (PSC0QE –
ten drugi kod, umieszczony na naklejce na spodniej stronie
komputera, istotny jest przy poszukiwaniu sterowników),
wyposażona nietypowo w 3GB RAM i zintegrowaną kartę graficzną
IntelHD, która szybko okaże się... źródłem problemów.
Na spodniej
stronie obudowy znajdziemy naklejkę zawierającą istotne
informacje przy poszukiwaniu sterowników.
Szkoda, że nie na wiele w naszym przypadku się one zdały...
Dodam jeszcze, że
oferta operatora telefonii komórkowej (bo z takiego źródła
pochodzi redakcyjna „maszynka”) obejmowała także pakiet
Microsoft Office (na co dzień korzystam z OpenOffice), program
antywirusowy Norton oraz 64-bitową wersję Windows 7 – i w ten
właśnie system operacyjny wyposażony został redakcyjny laptop.
Windows 7 64-bit,
procesor Intela... czy to wystarczy do pracy z CAD?
„Toshiba Easy Media”... oj, w praktyce nie takie „easy”
Toshiba jaka jest, każdy widzi...
Skromna, ale
elegancka obudowa. Żadnych wstawek tytanowych, wszędzie
solidny plastik, jedyny akcent kolorystyczny to duże logo
producenta. Tym sprzętem raczej nie uda się „zadawać szyku” na
konferencjach :), ale nie o to przecież chodzi. Na uznanie
zasługuje pełnowymiarowa klawiatura z wydzielonym blokiem
klawiszy numerycznych i kierunkowych. Pracuje się na niej
wygodnie, a całość sprawia solidne wrażenie. Jedynie przyciski
touchpada mogłyby klikać nieco ciszej, ale przy korzystaniu z
myszki nie ma to takiego znaczenia.
Skromnie, ale
obudowa nie jest pozbawiona elegancji. Faktura tworzywa bardzo
praktyczna, nie widać
odcisków palców (vide zdjęcie poniżej, porównanie obudowy
Samsunga i Toshiby)...
Szkoda, że matryca
Satellite nie okazała się równie matowa, jak jej obudowa...
W Samsungu sytuacja była odwrotna :)
Ekran o przekątnej
15,6 cala... Wystarczy. Przynajmniej – na razie. Zawsze można
posiłkować się
zewnętrznym monitorem, ale... to miała być mobilna „stacja
robocza”. Dla niezamożnych :)
Osobno zgrupowane klawisze numeryczne to duża zaleta. Ale i
standard wśród współczesnych laptopów.
Co do jakości
wykonania i użytych tworzyw nie można mieć zastrzeżeń. Jest
dobrze.
Toshiba Satellite
C660 wyposażona została w ekran 15.6'', pozwalający pracować w
rozdzielczości 1366 x 768 pikseli. O panelu tym nie można
powiedzieć wiele dobrego, choć w tak taniej maszynie nie było
sensu spodziewać się niczego lepszego. Redaktorzy Cnet oraz
Notebookcheck bezwzględnie twierdzą, że korzystanie z laptopa
pod gołym niebem jest wręcz niemożliwe. Różnego rodzaju
refleksy oraz odbicia powstają niemal na każdym kroku.
Błyszcząca
matryca... kto pracował z matową, ten nawet nie zdaje sobie
sprawy z tego, jak odblaski
na ekranie mogą przeszkadzać i męczyć wzrok...
I tutaj właśnie
pierwszy minus – błyszcząca matryca. To ona jest przyczyną
kłopotów. Jeśli źródło światła znajdzie się za naszymi
plecami, o komforcie pracy można zapomnieć. A szkoda. Na
pocieszenie należy wspomnieć o tym, iż skala intensywności
świecenia wyświetlacza ma bardzo duży zakres. Innymi słowy –
nawet gdy nie ma komfortu pracy (np. pod gołym niebem, albo z
nasłonecznionym oknem za plecami), to jednak zawsze można
sobie jakoś poradzić. Ale chyba nie o to chodzi.
Dwa porty USB. To
oznacza, że bez replikatora pracować się nie da. W jednym
porcie – modem,
w drugim – mysz. A gdzie reszta? Wszystkie gniazda zgrupowano
po lewej stronie obudowy.
Po prawej znajdziemy tylko wejście zasilacza i dobrej klasy
napęd DVD RW.
Drugi minus:
jedynie dwa (sic!) porty USB! Bez najprostszego chociażby
replikatora nie uzyskamy komfortu pracy, szczególnie wtedy,
gdy jeden z nich zajmie „na stałe” modem USB (np. HUAWEII),
którego zakup w zasadzie stał się pretekstem do niewielkiej
dopłaty i wejścia w posiadanie rzeczonej Toshiby. W jednym
porcie modem, w drugim myszka i... nie ma już miejsca
chociażby na pendrive'a. Fatalne...
Trzeci minus:
sterowniki. Cóż z tego, że Intel dba o swoją „grafikę” Intel
HD, aktualizując dostępne sterowniki, skoro nijak nie można
zainstalować ich na testowanym laptopie? Użytkownikowi
pozostaje jedynie sterownik dostępny na firmowej stronie,
datowany na jesień 2010 roku, albo... uniwersalny steronik VGA.
Jak się niebawem okaże, będzie on jedyną (przynajmniej na
razie) furtką potrzebną do uruchomienia oprogramowania CAD i
pochodnych...
Praca z CAD
Jak się
zapewne Państwo domyślacie, praca z aplikacjami biurowymi,
internetowymi (Front Page i Pajączek) itp. przebiega
znakomicie. Błyszczący ekran... cóż, sprawdza się w roli
ekranu TV – w sytuacji, gdy ktoś odłączony jest na stałe od
telewizora, Toshiba Satellite może od biedy pełnić rolę kina
domowego (jak się okazało, w lipcowe wieczory można było
spokojnie obejrzeć trylogię „Władcy Pierścieni”, w altance na
zewnątrz, dookoła mając pejzaże okolic Pagorzyny – polecam,
link tutaj, a szczegóły można będzie znaleźć niebawem na
profilu na Facebook'u – w tym wypadku sprzęt sprawdził się
nawet w plenerze, a wbudowane głośniki stereofoniczne
umieszczone po obu stronach przed ekranem okazały się
wystarczające).
Zawiasy matrycy
wykonano solidnie. To duży plus. Głośniki zapewniają
przyzwoitą jakość dźwięku...
Kino domowe to może nie jest, ale jak się nie ma, co się
lubi...
Problemy pojawiły
się, gdy postanowiłem zainstalować i uruchomić system CAD. W
zasadzie, precyzyjnie rzecz ujmując, z instalacją nie było
problemu. Ale z uruchomieniem... już tak. Co więcej, problem
nie dotyczył wcale systemów 3D, ale także 2D.
DraftSight na Satellite? Zapomnij o mnie, miły, zapomnij
mnie...
No dobrze. Na
pierwszy ogień coś – zdawałoby się – prostego i
niewymagającego. DraftSight, darmowy CAD 2D oferowany przez
Dassault Systemes, a opracowany wespół z Graebert...
(...)
Cdn.
|
TOSHIBA SATELLITE C660 w teście cz. II |
TOSHIBA SATELLITE C660 w teście cz. III |
TOSHIBA SATELLITE
C660 w teście cz. IV | |
Blog monitorowany
przez:
|