|
www.cadblog.pl
|
www.cadglobe.com |
Strona korzysta z plików cookies m.in. na potrzeby statystyk.
Więcej >>>
stronę najlepiej oglądać z wykorzystaniem przeglądarki Chrome w rozdzielczości min. 1024 x
768 (zalecane 1280 x 1024)
Blog i czasopismo
o tematyce CAD, CAM, CAE,
systemach wspomagających projektowanie...
Na stronie
Cubify.com dostępne są nowe,
kompaktowe i względnie niedrogie drukarki do zastosowań
domowych (sic!) i tym razem już profesjonalnych: CubeX
Główną przewagą tych modeli w stosunku do bazowej drukarki
Cube jest możliwość wykonywania druku wielokolorowego (do 18
kolorów), także gabaryty drukowanego modelu uległy zwiększeniu
(275 mm x 265 mm x 240 mm) – co jest konsekwencją rozbudowy
przestrzeni roboczej drukarki (prawie dwukrotnie więcej niż w
przypadku Cube). Producent podkreśla, że jest to obecnie
najlepszy wynik w klasie „kompaktowych” urządzeń.
CubeX cechuje się większą precyzją, posiada także prawie
całkowicie zamkniętą
komorę druku, co zdecydowanie zbliża ją do urządzeń
profesjonalnych. Użytkownik ma do wyboru materiały ABS i PLA,
oba przyjazne dla środowiska i poddające się recyclingowi (o
czym zapewnia producent).
Drukarki Cube (Cube i CubeX) dostarczane są z oprogramowaniem,
umożliwiającym dostosowanie modelu CAD 3D do potrzeb
przygotowania wydruku.
Koszt drukarki to 2979 USD (cena na rynku amerykańskim).
Standardowy, „domowy” model Cube kosztuje niecałe 1400 USD.
Prościej chyba się nie da! System nie wymaga od nas
obierania maila, klikania linku potwierdzającego założenie
konta, wreszcie – nie ma potrzeby ponownego logowania się.
Ale zacznijmy od początku...
Zespół WUT Racing buduje bolid w stylu Formuły 1. Co
ciekawe, studenci w swoim pojeździe wykorzystują elementy
wykonane w technologiach szybkiego prototypowania i
wytwarzania, m.in. kanały dolotowe łączące zwężkę ze
sprężarką oraz kolektor dolotowy, wykonane przez firmę
e-Prototypy
Projekt
bolidu jest gotowy. Zespół planuje zakończyć jego budowę
już w kwietniu 2012 (chociaż termin ten mocno zależy od
możliwości finansowych) i po serii przejazdów testowych
wystartować we wrześniu w zawodach Formula SAE.
W pojeździe
wykorzystano silnik z Hondy CBR600 F4i o nominalnej mocy
109 KM, osiąganej przy 12 500 obr/min. Moc jest
zredukowana poprzez wymaganą przez regulamin, wspomnianą
zwężkę o średnicy 20 mm. Szacowana moc przy zastosowaniu
w/w zwężki będzie kształtować się na poziomie około 80-90
KM przy 12 500 obr/min.
Kolejną rzeczą
nie spotykaną w zawodach Formuły Student jest zastosowanie
sprężarki mechanicznej, która mimo że nie zwiększy mocy
silnika (albo zwiększy minimalnie), to pozytywnie wpłynie
na jego charakterystykę, zapewniając wysoki moment
obrotowy już przy niskich prędkościach obrotowych silnika.
Studenci duży
nacisk położyli także na aerodynamikę całego pojazdu.
Główną rolą elementów aerodynamicznych jest wygenerowanie
możliwie największej siły docisku tak, aby pojazd był w
stanie pokonywać z dużymi prędkościami zakręty toru.
Głównym elementem dociskowym auta jest płat tylny, dający
około 46 % całkowitej siły. Duży wpływ na wzrost
przyczepności ma też dyfuzor oraz płat przedni, który
dodatkowo zapewnia prawidłowy balans sił na przedniej i
tylnej osi. Ostatnim elementem, który znacznie poprawia
opływ wokół bryły pojazdu, jest dodatkowy płat tylni
wspomagający pracę dyfuzora oraz tylnego płata. Wszystkie
te elementy aerodynamiczne oraz całe poszycie zostały
wykonane z kompozytów zbrojonych włóknem węglowym, które
charakteryzują się wysokim stosunkiem wytrzymałości do
masy.
Samochód będzie
rozpędzał się do 100 km/h w czasie około 4 s.
Obecnie trwają
prace wykonawcze głównych części zawieszenia. Na pierwszy
ogień poszły wahacze, zwrotnice oraz piasty. Wykonanie
tych elementów umożliwi postawienie pojazdu na kołach oraz
wstępne testy układu zawieszenia. (...)
W projekt
zaangażowanych jest aż 30-stu studentów z dwóch uczelni
warszawskich: Politechniki Warszawskiej i Szkoły Głównej
Handlowej.
Firma Solveere, specjalizująca się w usługach z zakresu
szybkiego prototypowania i krótkich serii produkcyjnych (a
przy okazji importer drukarek TierTime), postanowiła
zorganizować – pod patronatem naszej redakcji – konkurs
projektowy, który z założenia wykorzystywać będzie także
oferowane przez firmę rozwiązania z zakresu
RapidPrototyping. Przewidziano bardzo nietypowe, ale
atrakcyjne nagrody!
I
zacznijmy od nagród, które jak myślę zmobilizują wiele
osób do wzięcia udziału w konkursowych zmaganiach. Otóż
organizator przewiduje nagrodę główną i dwa wyróżnienia, a
będą to odpowiednio:
• nagroda główna „Grand Prix” – bezpłatne użyczenie
drukarki 3d na okres 1 tygodnia bez limitu materiału
drukującego;
• wyróżnienie za zajęcie drugiego miejsca – talon na
wydruk 3D
o wartości 1000 PLN;
• i za zajęcie trzeciego miejsca – talon na wydruk 3D
wartości 500 PLN.
Zadanie konkursowe polega natomiast na wykonaniu projektu
gadżetu reklamującego firmę Solveere, możliwego oczywiście
do wydrukowania na drukarce 3D. I – dodam od siebie – w
pełni demonstrującego możliwości współczesnych urządzeń do
rapid prototyping.
Konkurs rozpoczyna się z dniem 5.10.2011 r. i
potrwa do 4.11.2011 r. (piątek). Wtedy też minie
ostateczny termin przesyłania prac. Szczegółowy regulamin
konkursu dostępny jest na stronie organizatora, a także
tutaj
– w postaci pliku pdf.
Wczoraj, korzystając z zawartości pendrive'a (dołączonego
przez producenta do zamówionej domowej drukarki Cube3D),
wydrukowałem przykładowy model (z pliku Rook.cube). Jestem
więcej niż pewny, że goście z 3D Systems dokładnie
przetestowali dołączone do drukarki modele, aby mieć pewność,
że nie będzie problemu z uzyskaniem ich wydruku. W przypadku
wydrukowanej wieży, mogę dodać, że z punktu widzenia
„technologiczności” modelu – był on wyjątkowo prosty: podstawa
modelu równo oparta o powierzchnię, nie było potrzeby
stosowania materiału podporowego, żadne elementy modelu nie
były „podwieszane” – tak proste, że istotnie nie sposób było
model zepsuć w trakcie druku
3D Systems, znany producent urządzeń do szybkiego
prototypowania, zwanych powszechnie drukarkami 3D, wprowadził
do sprzedaży swoje najnowsze „dziecko”, kompaktową drukarkę „Cube”,
która wydaje się być pierwszą „konsumencką” drukarką
przestrzenną. Przemawia za tym nie tylko cena, ale także
łatwość obsługi urządzenia. Przyjrzyjmy się, jak może
przebiegać test takiej drukarki w warunkach domowych...
Autor: Deelip Menezes,
opracowanie: Maciej Stanisławski
10 kwietnia 2012, w
dniu w którym strona
Cubify.com udostępniła możliwość dokonywania zamówień
on-line na domowe, kompaktowe drukarki 3D, zdecydowałem się
zamówić jedną z nich.
Prawdę
powiedziawszy, istotnie udało mi się złożyć jedno z pierwszych
zamówień, ale tak naprawdę pragnąłem otrzymać pierwszą w
historii naszej planety (sic!) zamówioną i sprzedaną w ten
sposób drukarkę Cube3D. 3D Systems rozpoczęła wysyłkę 25 maja
i moja drukarka została wysłana właśnie tego dnia. Kto wie,
może istotnie jako pierwsza? (...)
To, że projektanci maszyn, urządzeń, czy też obiektów
budowlanych, korzystając z drukarek 3D mają możliwość
uzyskania czegoś więcej, niż jedynie komputerowych
wizualizacji ich projektów – wiadomo nie od dziś. A jednak
okazuje się, że nawet ci ostatni nie muszą już ograniczać się
jedynie do wykonywania zmniejszonych modeli projektowanych
budynków; korzystając z nietypowego urządzenia do szybkiego
prototypowania, mogą od razu realizować swoje pomysły – nie
tylko naturalnej wielkości, ale także z docelowego
materiału...
Firma Solveere od początku swojego istnienia nastawiona jest
na promowanie, jak i rozwijanie nowoczesnych technologii w
procesie projektowania i konstrukcji produktów. Nikogo nie
powinno więc dziwić, iż to właśnie w tej firmie narodził się
pomysł na dosyć interesującą formułę konkursu, sprzyjającą
popularyzowaniu technik szybkiego prototypowania
To
nie żart. Ale żeby było śmiesznie, gdyby nie news opisujący
nową wersję oprogramowania do translacji plików CAD na format
czytelny dla drukarki 3D (znaleziony na TenLinks.com),
nieprędko bym się o tym dowiedział. Owa drukarka nie tylko
pracuje w technologii zbliżonej do Stratasys, ale także...
wygląda jak zabawka z klocków Lego, a przy tym kosztuje mniej
niż 900 funtów – w swej podstawowej wersji, przeznaczonej do
samodzielnego montażu!
Ale to jeszcze nie
wszystko. Drukarka ta stanowi rozwinięcie... realizowanego
jako open source projektu o nazwie RepRap (z ang.
Replicating
Rapid-prototyper –
replikujący się maszyna szybkiego prototypowania). Inicjatorem
tego pomysłu jest dr Adrian Bowyer (Bath University) i z
założenia miał on doprowadzić do budowy urządzenia zdolnego do
budowy kolejnych podobnych („Maszyna, która nie lubiła
powtarzać” Roberta Scheckley'a – pamiętacie Państwo taką
nowelkę?). Ale, jak łatwo się domyśleć, szybko docelowe
przeznaczenie urządzenia zostało rozwinięte przez zaangażowane
w projekt osoby i tak powstała amatorska, ale zdolna do
wykonania profesjonalnych wydruków 3D – drukarka
wykorzystująca jako materiał budulcowy i podporowy tworzywo
sztuczne podawane w formie cienkiego przewodu/linki. Coś a'la
Stratasys i technologia FDM. (...)
Wczoraj, korzystając z zawartości pendrive'a (dołączonego
przez producenta do zamówionej domowej drukarki Cube3D),
wydrukowałem przykładowy model (z pliku Rook.cube). Jestem
więcej niż pewny, że goście z 3D Systems dokładnie
przetestowali dołączone do drukarki modele, aby mieć pewność,
że nie będzie problemu z uzyskaniem ich wydruku. W przypadku
wydrukowanej wieży, mogę dodać, że z punktu widzenia
„technologiczności” modelu – był on wyjątkowo prosty: podstawa
modelu równo oparta o powierzchnię, nie było potrzeby
stosowania materiału podporowego, żadne elementy modelu nie
były „podwieszane” – tak proste, że istotnie nie sposób było
model zepsuć w trakcie druku
Autor: Deelip Menezes,
opracowanie: Maciej Stanisławski
Ale inżynierowie
zawsze gdzieś w świadomości mają ryzyko błędu, projektując
cokolwiek liczą się z tym i starają się, aby ich projekt był
błędów pozbawiony. A z drugiej strony – jakże często szukają
błędów w projektach innych. Nie dziwcie się zatem, że ja także
chciałem zobaczyć, jak Cube3D nie radzi sobie z wydrukiem
jakiegoś modelu. (...)
3D Systems, znany producent urządzeń do szybkiego
prototypowania, zwanych powszechnie drukarkami 3D, wprowadził
do sprzedaży swoje najnowsze „dziecko”, kompaktową drukarkę „Cube”,
która wydaje się być pierwszą „konsumencką” drukarką
przestrzenną. Przemawia za tym nie tylko cena, ale także
łatwość obsługi urządzenia. Przyjrzyjmy się, jak może
przebiegać test takiej drukarki w warunkach domowych...
Autor: Deelip Menezes,
opracowanie: Maciej Stanisławski
10 kwietnia 2012, w
dniu w którym strona
Cubify.com udostępniła możliwość dokonywania zamówień
on-line na domowe, kompaktowe drukarki 3D, zdecydowałem się
zamówić jedną z nich.
Prawdę
powiedziawszy, istotnie udało mi się złożyć jedno z pierwszych
zamówień, ale tak naprawdę pragnąłem otrzymać pierwszą w
historii naszej planety (sic!) zamówioną i sprzedaną w ten
sposób drukarkę Cube3D. 3D Systems rozpoczęła wysyłkę 25 maja
i moja drukarka została wysłana właśnie tego dnia. Kto wie,
może istotnie jako pierwsza?
W każdym razie,
dzisiaj kurier dostarczył ją do mojego domu. W przyniesionym
przez kuriera pudle znalazłem oczywiście drukarkę „Cube”,
kartdridż w „żarówiasto-zielonym” kolorze (zawierający szpulę
z materiałem ABS w postaci cieniutkiej nici, służącej do druku
modeli), zasilacz (zewnętrzny, producent nie zdecydował się na
umieszczenie go w obudowie drukarki – przyp. redakcji), kabel
USB (do podłączenia urządzenia z komputerem), podstawę (na
której będzie drukowany model), „magiczny” klej Cube (do
zaaplikowania na podstawę, przed rozpoczęciem druku; sprawia,
iż materiał ABS wiąże się z podłożem – przyp. redakcji), rurkę
prowadzącą „nitkę” z ABS-u, nóż w płynie do czyszczenia
podstawy z kleju (i resztek materiału), krótki przewodnik o
tym, jak zacząć pracę z drukarką (a w zasadzie – jak ją
aktywować), i wreszcie pendrive zawierający trzy pliki *.cube,
które można wydrukować bezpośrednio z drukarki (bez
pośrednictwa komputera – przyp. redakcji).
(...)
To, że projektanci maszyn, urządzeń, czy też obiektów
budowlanych, korzystając z drukarek 3D mają możliwość
uzyskania czegoś więcej, niż jedynie komputerowych
wizualizacji ich projektów – wiadomo nie od dziś. A jednak
okazuje się, że nawet ci ostatni nie muszą już ograniczać się
jedynie do wykonywania zmniejszonych modeli projektowanych
budynków; korzystając z nietypowego urządzenia do szybkiego
prototypowania, mogą od razu realizować swoje pomysły – nie
tylko naturalnej wielkości, ale także z docelowego
materiału...
Po jednej stronie
możemy ustawić na biurku, czy wręcz na niedużym stołeczku –
drukarkę 3D produkowaną przez 3D Systems, pod wdzięczną nazwą
„Cube” – i faktycznie zarówno kształtem, jak i swoimi
gabarytami, przypomina kostkę. Po przeciwnej natomiast możemy
umieścić zbudowaną – na razie chyba w jednym egzemplarzu – „drukarę”
do szybkiego... no właśnie, tutaj trzeba zastanowić się, czy
możemy jeszcze mówić o prototypowaniu. I jeśli przyjmiemy
dosłownie, że „Cube” umieszczamy na stołku, to „D-Shape” (bo o
niej tutaj mowa) będziemy musieli umieścić – w dużym, bardzo
dużym pomieszczeniu. Najlepiej – w osobnym budynku.
Kolosalnych
rozmiarów urządzenie, jako materiał do budowy wykorzystuje...
piasek, do którego spajania służy syntetyczna ciecz, rodzaj
„atramentu”. Zasada działania urządzenia przypomina tą znaną z
rozwiązań ZCorp. Warstwa materiału (proszku, lub w tym wypadku
– piasku) zostaje nałożona, następnie wyrównana, nad nią
przesuwa się głowica natryskująca spoiwo, po czym nakładana
zostaje kolejna warstwa materiału i cykl powtarza się, aż do
uzyskania gotowego „wydruku”. Na koniec pozostaje jeszcze
oczywiście usunięcie zbędnego materiału, który nie został
zespolony.
Cube
(powyżej) vs. D-Shape (poniżej). Tutaj nie da się porównać
dosłownie niczego. Jedyna cecha wspólna, to możliwość
„budowania” obiektów przestrzennych na podstawie danych
pochodzących z systemu CAD. I ewentualnie – nowatorstwo obu
projektów; w przypadku Cube możemy mówić o rewolucji pod
względem udostępnienia drukarek 3D wszystkim zainteresowanym
(a także możliwości druku 3D „on-line”, bez potrzeby
posiadania własnego urządzenia), w przypadku D-Shape o
rewolucyjnym podejściu do systemów CAD i szybkiego
prototypowania w architekturze i budownictwie...
Jeszcze
drukarka 3D, czy może już maszyna budowlana? Ilustracja po
lewej to zamodelowana w systemie CAD maszyna D-Shape.
Po prawej – D-shape gotowa do wykonania pierwszej warstwy. O
rozmiarach urządzenia niech świadczy biurko z laptopami,
widoczne po lewej stronie w dolnym rogu...
Przyznam się, że
swego czasu eksperymentowałem ze starą atramentową drukarką HP
(jeszcze czarno-białą), z której głowicy wydostawała się woda
i kreśliła rysunek na warstwie gipsu. O dokładności nie warto
wspominać, ale realizacja idei druku 3D w praktyce ujawniła,
iż ta akurat metoda nie jest przesadnie skomplikowana. Chyba,
że w grę wchodzi wysoka precyzja, możliwość druku w kolorze,
albo... wielkie rozmiary. Jak w opisywanym przypadku...
Warto zaznaczyć, że
dokładność D-Shape wynosi 25 dpi (przy tej skali „modeli” i
wydruków nie jest to zła wartość), a samo urządzenie nie
wykorzystuje cementu – jest więc bardziej ekologiczne niż
niejeden zadeklarowany i do bólu poprawny ideologicznie „ekologista”.
–
D-Shape to tak naprawdę nowa technologia budowlana, która może
zrewolucjonizować nie tylko sposób, w jaki projektowane są
obecnie budynki, czy obiekty tzw. małej architektury, ale
także – metody ich budowy, ich wytwarzania – mówi twórca
D-Shape, Enrico Dini (którego ojciec miał udział m.in. w
powstaniu słynnej Vespy, jak również projektów włoskich
helikopterów). – Co więcej, nasza technologia, nasze
urządzenie pozwala na uzyskanie kształtów, elementów i detali
budowli, które do tej pory w wielu przypadkach można było
uzyskać jedynie poprzez „ręczną” interwencję osób bezpośrednio
zatrudnionych przy budowie – dodaje.
Założeniem autora
projektu było także zapewnienie minimum kosztów związanych
zarówno z eksploatacją samej maszyny (koszty energii itp.),
jak i materiałami przez nią wykorzystywanymi. Tak się składa,
że nie tylko piasek jest tani, ale i spoiwo, które sprawia, iż
ziarenka piasku tworzą strukturę przypominającą skałę –
piaskowiec, tylko nieporównywalnie twardszy i odporniejszy na
uszkodzenia mechaniczne (zapewne spoiwo w jakiś sposób reaguje
z cząsteczkami kwarcu – przyp. redakcji).
D-Shape – jak wygląda i jak sprawdza się w praktyce
Gdy
popatrzymy na urządzenie z zewnątrz (to chyba jedyna drukarka
3D na świecie, którą równie dobrze można oglądać i od
„wewnątrz”, w dodatku – zadzierając głowę), zobaczymy przede
wszystkim kratownicową, aluminiową konstrukcję, wewnątrz
której powstaje... gotowy budynek. Ta aluminiowa struktura
podtrzymuje i kieruje głowicą, która tak naprawdę stanowi
sedno technologii D-Shape. Ktoś powie – prawie jak RepRap (RapMan
etc.) – i w pewnym sensie będzie to dobre skojarzenie. Ale
tylko odnośnie samej konstrukcji „nośnej” urządzenia, sposób
drukowania bowiem w przypadku RepRapa (a także wspomnianej na
początku Cube itp.) i D-Shape jest zupełnie inny.
Mimo swoich
rozmiarów, konstrukcja D-Shape jest stosunkowo lekka i może
być łatwo przewożona, a następnie montowana/rozmontowywana w
ciągu zaledwie kilku godzin przez dwóch pracowników. Jest
także skalowalna, co oznacza, iż – przynajmniej teoretycznie –
nie istnieją granice gabarytów, jakie może osiągnąć
wydrukowany, czy może raczej wybudowany obiekt.
Symulacja
wydruku (nietypowej, bo pochodzenia organicznego) struktury
Radioli,
a także analiza wytrzymałościowa jej modelu. To już w zasadzie
ostatni krok przed „wrzuceniem” projektu do maszyny...
Po wprowadzeniu
danych z systemu CAD, maszyna rozpoczyna proces „druku”, który
może trwać bez przerwy aż do zakończenia. Zaczyna od
najniższej warstwy (może to być nawet fundament), a każda
kolejna ma grubość 5-10 mm. W ten sposób, w jednym przebiegu,
powstają ściany fundamentowe, płyta podłogowa, ściany
zewnętrzne, nośne, działowe, schody, przewody kominowe, otwory
technologiczne etc. Proces utwardzania materiału trwa około 24
godziny. Potem można usunąć niescalony piasek, służący w
trakcie trwania procesu druku jako podpora i wykorzystać go
ponownie przy następnym obiekcie.
Po lewej
widoczne dysze nakładające nową warstwę piasku i dbające o jej
wyrównanie.
Po prawej – wydrukowana Radiola i sam Enrico Dini, usuwający
zbędny materiał podporowy
(czyli ten sam piasek, ale nie poddany działaniu
spoiwa-utwardzacza)...
Szkoda jedynie, że
na chwilę obecną na stronie D-Shape (link tutaj) podziwiać
można tylko tak futurystyczną strukturę, jaką jest Radiola,
widoczna także na zdjęciach, a nie najmniejszy choćby budynek
mieszkalny. A pytanie, które ciśnie się na usta, brzmi: kto
pierwszy zamieszka w domu wydrukowanym na drukarce 3D?
Pozdrawiam
Maciej Stanisławski aka Mateusz Bubicz ;)
Firma Solveere od początku swojego istnienia nastawiona jest
na promowanie, jak i rozwijanie nowoczesnych technologii w
procesie projektowania i konstrukcji produktów. Nikogo nie
powinno więc dziwić, iż to właśnie w tej firmie narodził się
pomysł na dosyć interesującą formułę konkursu, sprzyjającą
popularyzowaniu technik szybkiego prototypowania
– Drukarki
przestrzenne zawsze mocno wpisywały się w zainteresowania
naszej firmy. Obserwowaliśmy ewolucję urządzeń, na własnej
skórze testując nowe technologie – opowiada Wojciech Gaweł,
odpowiedzialny w firmie właśnie za rozwiązania do druku 3D. –
Stare generacje drukarek wypierane były przez nowe o lepszych
parametrach, większej dokładności i szybkości wydruku. Nie
zmieniła się jedynie idea i cel jaki przyświeca ich twórcom:
stworzenie czegoś z niczego, nadanie fizycznej formy cyfrowemu
zapisowi, dotknięcie projektu zanim przejdzie w fazę
produkcyjną.
– Drukowanie przestrzenne stało się dość szybko naszą pasją, a
wiadomo że nic tak nie wpływa na rozwój firmy niż pracownicy,
którzy robią to, co przynosi im największą frajdę. Przez lata
nasza firma związana była z różnymi producentami urządzeń RP.
Postęp w technologiach drukowania przestrzennego niejako
wymuszał na nas szukanie najbardziej optymalnego rozwiązania.
W poszukiwaniu nowych technologii dotarliśmy do firmy TierTime,
która zainteresowana była wejściem na rynek europejski.
Urządzenia oferowane przez nią były konkurencyjne pod względem
jakości jak i wytrzymałości drukowanych modeli, a pod względem
kosztów biły na głowę wszystko co do tej pory było na rynku.
Tanie drukowanie nareszcie stało się faktem – śmieje się Pan
Wojciech.
– Chociaż drukowanie przestrzenne odgrywa ważną rolę w naszej
ofercie, nie jest to jedyny obszar naszych zainteresowań.
Zajmujemy się także konstrukcją, designem i symulacją wtrysku
– dodaje. – Wyspecjalizowaliśmy się także w wykonywaniu
krótkich i średnich serii produkcyjnych. Dysponujemy
urządzeniem Decumed działającym w technologii RIM, dzięki
czemu możemy stworzyć nawet serię do 200 sztuk bez
konieczności tworzenia formy metalowej.
Dlaczego TierTime?
Nagrodą
główną w konkursie „Go, Gadżet, go!” jest wypożyczenie
drukarki przestrzennej firmy TierTime. Może warto zatem poznać
trochę bliżej historię tej firmy – niespotykanej wcześniej na
europejskim rynku maszyn do szybkiego prototypowania.
Firma TierTime od lat 90’ ubiegłego wieku zajmuje się
produkcją drukarek 3D. Pierwsza drukarka została sprzedana już
w 1996 r. Od tego czasu firma ciągle się rozwijała osiągając
pozycję lidera na rynku... chińskim!
– Byliśmy z wizytą w fabryce i widzieliśmy urządzenia, które
zostały wymienione przez starych klientów na nowsze modele.
Nierzadko były to maszyny, które opuściły fabrykę przed rokiem
2000. I ciągle działały – uspokaja moje obawy (zresztą
nieuzasadnione, jak w przypadku chińskich skuterów, oczywiście
nie tych z supermarketów – przyp. red.) Wojciech Gaweł.
Maszyny okazują się niezawodne, gdyż rozwiązania w nich
zastosowane zostały maksymalnie uproszczone. Nie mamy tu
jednak do czynienia z prymitywizmem rozwiązań konstrukcyjnych;
można powiedzieć, że Chińczycy doskonale odrobili lekcję.
Mechanizmy drukarki w wielu przypadkach są zdublowane, co
minimalizuje ryzyko awarii unieruchamiającej urządzenie.
– Zanim drukarka trafi do klienta, poddawana jest
dwutygodniowej próbie ciągłego drukowania. Wydruki są
następnie sprawdzane pod względem dokładności wykonania. Jeśli
wszystko jest w normie, serwis wymienia części eksploatacyjne
i maszyna jest gotowa do sprzedaży – tłumaczy przedstawiciel
Solveere.
Warto także podkreślić, iż producent nie zdecydował się na
budowę maszyn na podzespołach z rodzimego rynku. Wszystkie
mechanizmy pochodzą z Japonii, USA i Niemiec(!).
MEM. Jak to działa?
Wszystkie
urządzenia firmy TierTime działają w oparciu o technologię MEM.
A w zasadzie wszystkie technologie drukowania przestrzennego
polegają na tworzeniu modelu poprzez dodawanie materiału.
Podobnie jest z technologią MEM.
Została ona opracowana i rozwinięta na Uniwersytecie Tsinghua
w Pekinie. W latach 90’ była stale udoskonalana, by w roku
1996 zadebiutować w pierwszej drukarce 3D komercyjnie
sprzedawanej w Chinach.
MEM polega na
nakładaniu materiału linia po linii, warstwa po warstwie. Do
budowania używane są różnego rodzaju termoplasty, które w
odpowiednio wysokiej temperaturze tłoczone przez dysze
nakładają cienkie nitki materiału i spajają się z poprzednią
warstwą, tworząc konstrukcję modelu. Do kierowania dyszami
używane jest sterowane komputerowo ramię, które na podstawie
programu CAM otrzymuje informacje o wytwarzanym obiekcie.
Istnieje wiele materiałów możliwych do użycia w drukowaniu
technologią MEM. Materiały te mogą różnić się temperaturą
topnienia, gęstością, twardością, własnościami mechanicznymi
itp. Mogą to być zarówno termoplasty z rodziny ABS, PC, PCL,
PES, jak i inne materiały. Możliwe jest również użycie wosku
do drukowania. Do budowy konstrukcji wspierającej drukowanego
obiektu mogą posłużyć materiały rozpuszczalne, które po
skończonym drukowaniu wystarczy wypłukać i zostanie nam model
właściwy.
(źródło: TierTime.pl)
Najnowsza generacja
drukarek nosi wspólną nazwę „Inspire”. Do rodziny Inspire
należą niewielkie urządzenia biurowe ( Inspire S200, Inspire
S250), większe urządzenia klasy średniej, które pozostając
urządzeniami biurowymi o rozsądnych wymiarach oferują duży
stół roboczy, bezkonkurencyjny w tej klasie maszyn ( Inspire
D290) oraz profesjonalne, przemysłowe systemy drukujące (
Inspire A450). Oferta jest stworzona w ten sposób, aby każdy
mógł znaleźć odpowiednią maszynę dla swoich potrzeb.