W przygotowaniu
nr 5-6(25-26) 2017
dostępny
po 29.12.2017
Wydanie aktualne
nr 3-4(23-24) 2017
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
Wydania
archiwalne
nr 1-2(21-22) 2017
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
nr 1-2(19-20) 2015
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
numer 1(18) 2014
dostępny w pdf, wydanie
flash
tutaj
numer 1(17)
2013
dostępny w pdf, wydanie flash
tutaj
numer 1(16) 2012
dostępny
w
archiwum
numer 1(15) 2011
dostępny
w
archiwum
numer 4(14) 2010
HD dostępny
w archiwum
numer 3(13) 2010
HD dostępny
w archiwum
numer 2(12) 2010
dostępny
w archiwum
numer 1(11) 2010 dostępny
w archiwum
numer 9(10) 2009
już dostępny
w archiwum
numer 8(9) 2009
już dostępny
w archiwum
Wydanie specjalne
numer 7(8) 2009
już dostępny
w archiwum
Numer 6(7) 2009
już dostępny
w archiwum
Numer 5(6) 2009
już dostępny
w archiwum
Numer 4(5) 2009
już dostępny
w archiwum
Numer 3(4) 2009
już dostępny
w archiwum
Numer 2(3) 2009
już
dostępny
w archiwum
Numer 1(2) 2009
już dostępny
w archiwum
Numer 0 (1) 2009
– dostępny
w archiwum
Wybrane
archiwalne
wpisy i publikacje:
• Reset systemu
• Bezpłatny CAD 2D standardem?
•
MoI czyli Moment of Inspiration... modeler 3D
•
relacja
z konferencji
„Nowe
znaczenie słowa produktywność”
Wybrane artykuły
z wydań dostępnych w Archiwum:
• Ścieżki
z Synchronous Technology
• Quo vadis
CAD 2D?
• Astroid vs SpaceNavigator
cz. I
• AR-CAD freeCAD, czyli...
• „Drukowanie” ...nożem? Techniki druku 3D
•
W oczekiwaniu na następcę: CATIA V5 R20
•
„Wielki Brat”
i CAD
|
|
< |
<<
| strona 7 z 8 |
>> |
> |
1
|
2
|
3
|
4
|
5
|
6
|
7
|
8 ...
Cytat tygodnia
„(...) Znajomość bowiem przeszłości oraz spraw jakie rozegrały
się wewnątrz i na zewnątrz kraju... równa jest cnocie i mędrcy
uważają ją za mistrzynię życia (...).”
Jan Długosz, „Roczniki, czyli Kroniki Sławetnego Królestwa
Polskiego”
Sobota, 19.12.2009 r.
„Idzie nowe...”
Nie, nie mam tu na myśli nadchodzącego Nowego Roku
kalendarzowego, ale raczej – pewne zmiany, które (jak to
najczęściej ze zmianami bywa) sprawiły ostatnio trochę (czyt.
dużo) kłopotów prowadzącemu tę stronę i piszącemu te słowa.
Pierwsza –
najważniejsza z Państwa punktu widzenia – to konieczność
zmiany systemu, w którym tworzony jest CADblog.pl. Do tej pory
w miarę nieźle spisywał się wysłużony FrontPage, a ponieważ
swój czas wolę angażować w poznawanie zgoła innych systemów i
programów komputerowych, uznałem, iż skoro wszystko jakoś
działa – to niech tak zostanie. Wszystko było dobrze do czasu,
gdy mój dostawca usług internetowych wycofał się ze wsparcia
dla rozszerzeń rzeczonego softu i zaowocowało to – błędami w
działaniu formularzy (prenumerata i dodawanie komentarzy).
Trwałbym w błogiej nieświadomości, skupiony na przygotowywaniu
Świątecznego wydania, gdyby nie osoby chcące się zarejestrować
(i zapewne wziąć udział w Konkursie Świątecznym, czy może
raczej – Noworocznym, ale o tym za chwilę). Dzięki Państwa
informacjom zdołałem zamieścić możliwie szybko stosowne
informacje na stronach formularzy. A „po godzinach” oswajam
nowy system do tworzenia www – polskiego „Pajączka”, na razie
w wersji standard. Pierwsze wrażenie? Polecam. Ma w każdym
razie pełne wsparcie (także ze strony mojego dostawcy). Swoją
drogą, czy sytuacja braku nowych wersji albo wparcia dla już
starszych nie przypomina pewnych znanych nam z realiów pracy z
CAD? Ale mniejsza z tym.
Dokonałem też małej zmiany związanej z zasadami Konkursu,
która raczej nie powinna nikogo zmartwić (zwłaszcza, że w
zasadzie oficjalnego ogłoszenia warunków konkursu – poza
wzmianką w „newsletterze” – jeszcze nie było). Otóż warunkiem
wzięcia udziału w losowaniu nagród będzie rejestracja na
forum, ale także zamieszczenie dowolnego postu, rozpoczęcie
nowego tematu, czyli przejawienie na Forum Czytelników
CADblog.pl swojej aktywności. Zasady proste, a na wszystkich
chętnych zainteresowanych czekają nagrody w postaci:
1. manipulator
SpaceNavigator firmy 3Dconnexion (egzemplarz ufundowany przez
redakcję, wykorzystany podczas testów redakcyjnych);
2.
pełna
komercyjna wersja systemu CAD 2D ufundowana przez firmę
CAD-Projekt;
3.
dwa
egzemplarze książki autorstwa Krzysztofa Augustyna (z
autografem Autora!) pt.: „NX CAM: Programowanie ścieżek dla
obrabiarek CNC) – wydanie zawiera 2 płyty DVD, jedną z
tutorialami w wykonaniu Autora, na drugiej można znaleźć
wersję testową systemu NX 6.0 (po raz pierwszy dołączony do
podręcznika!); informacje na temat możliwości uzyskania
licencji znajdą Państwo na stronie Siemens PLM Software;
4.
„Sztukę
modelowania powierzchniowego (CATIA V5)” Andrzeja Wełyczko,
wraz z dedykacją Autora (nagrody książkowe otrzymałem dzięki
uprzejmości Autorów, za co w tym miejscu także pragnę im
podziękować);
5.
pendrive 2GB
– jako upominek redakcyjny (mam nadzieję, że wybaczą Państwo
skromną pojemność „nagrody”);
6.
upominki
redakcyjne w postaci płyt z wersjami instalacyjnymi i
demonstracyjnymi m.in. EdgeCAM, Kompas-3D, Xpresso,
otrzymanymi przy różnych okazjach od firm współpracujących z
CADblog.pl...
Tyle jeśli chodzi o
konkurs. A poza tym... staram się dopiąć wreszcie wspomniane
Świąteczne wydanie, ale wszystko wskazuje na to, iż ukaże się
ono dopiero... między Świętami a Nowym Rokiem. Padłem ofiarą
spiętrzenia różnych pilnych spraw, a nie chciałem, by odbiło
się to na jakości prezentowanych w numerze materiałów (mam na
myśli oczywiście te mojego autorstwa, o jakość innych jestem
spokojny ;)). I tak w najbliższym wydaniu będzie można
przeczytać m.in.:
• o mocnych stronach
systemów CAD 2D, czyli „dlaczego nie wszyscy jeszcze pracują w
3D”;
• o historii powstania i możliwościach systemu TurboCAD;
• o bezpłatnym systemie CAE przeznaczonym do przeprowadzania
analiz kinematycznych;
• kilka słów o tym, co można znaleźć w sieci (i gdzie) i
pobrać do bezpłatnego testowania;
• o tym, co projektują studenci warszawskich uczelni – nie
tylko technicznych;
• o projekcie polskiego Autoskutera P80 (historia polskiej
myśli technicznej... a dlaczego? Patrz m.in. „cytat
tygodnia”);
• relacje z wydarzeń listopada i grudnia (Wirtotechnologia i
Forum Nowoczesnych Technologii);
• kilka słów na temat technik druku 3D znanych także pod
pojęciem szybkiego prototypowania (wielki „come back” Mateusza
Bubicza ;));
...i pewnie garść
innych materiałów, które jak zwykle pojawią się w ostatniej
chwili. Nie zabraknie także obiecanego kolejnego odcinka porad
dla użytkowników Solid Edge, a w „CADowym przedszkolu” – tym
razem trochę o możliwościach fotorenderingu, niezbędnych dla
uatrakcyjnienia naszych projektów (na przykładzie SolidWorks
2009).
To w zasadzie
wszystko. Odrywam się od klepania w klawisze, zerkam tęsknie
na stojącą w kącie kupę żelastwa mającą docelowo przybrać
kształt motocykla (mała dygresja: pokazałem zdjęcia
wspomnianej „kupy” mojemu czteroletniemu smykowi, mówiąc:
„Popatrz, to będzie najwspanialszy motocykl na świecie”, co on
skomentował – z miną pokerzysty – słowami: „Tato, to będzie
najśmieszniejszy motocykl na świecie!”).
Pora wracać do „smakowania” systemów Cax w praktyce. Tym
bardziej, że jutro urodziny mojego pierworodnego.
Pozdrawiam
serdecznie już prawie-prawie przedświątecznie
Maciej Stanisławski
P.S.
Byłbym zapomniał! Jeszcze trzeba kupić choinkę. A może
zaprojektować ją w którymś z systemów CAD? Ale lepiej nie!
Dzieci by mi tego nie wybaczyły :)
A może
wybaczą? Na zdjęciach próba realizacji projektu „Choinka” w
SolidThinking. Chyba jednak nie...
więcej o
SolidThinking już wkrótce na SWblog.pl
Cytat tygodnia
„Droga do doskonałości jest daleka, ale postęp możesz osiągnąć
każdego dnia...”
Czwartek, 10.12.2009 r.
Czy coś się
stało?
„...dawno się nie
updateowałeś". Coraz częściej zaczęły pojawiać się takie głosy
(czyt. maile) i sprowadziły mnie z wyżyn abstrakcji dość
brutalnie na ziemię. Tak, łatwo bujać w obłokach, bawiąc się
nowymi aplikacjami (SolidThinking dla SolidWorks, oswajanie
krzywych w Solid Edge 2D Drafting, modelowanie 3D w Kompasie i
szkicowanie 2D w DoubleCAD, a przede wszystkim – symulacje w
SW 2009 i kinematyka we freeCAD), podglądając rozbudzone
wreszcie z letargu forum (proszę samemu sprawdzić!), a
pracować trzeba :)
A tymczasem...
cennik reklam na 2010 rok – jeszcze nie gotowy (jeśli podniosę
ceny proporcjonalnie do wzrostu liczby odwiedzin to odstraszę
najwierniejszych reklamodawców, także zadanie nie jest łatwe i
odsuwam je od siebie najdalej jak mogę – do końca stycznia
2010 ceny pozostaną bez zmian). Kalendarz wydawniczy – również
nie, ale doświadczenie uczy mnie, iż zaplanowanie jednego
wydania na miesiąc będzie chyba rozwiązaniem optymalnym.
Teraz, w grudniu, również ukaże się tylko jeden numer, ale za
to jaki – świąteczny! Taki sobie prezent dla wszystkich
odwiedzających tą stronę.
Skoro o prezentach mowa – kilka słów o prezencie, jaki w toku
owocnych negocjacji otrzymałem od mojego operatora telefonii
komórkowej. Najpierw długo nie było modelu, który sobie
„upatrzyłem". Potem okazało się, iż musiałbym do niego
dopłacić. Ponieważ staram się raczej liczyć z wydatkami,
brutalnie eliminując wszystkie niepotrzebne, sprawę odłożyłem
na tzw. czas nieokreślony (teoretycznie od początku listopada
przysługiwał mi nowy aparat). Opłaciło się czekanie. Jeden z
salonów zaproponował mi spory rabat na nowy telefon, a po
odliczeniu zgromadzonych punktów premii obyło się bez dopłaty.
I dobrze!
Jak miło teraz mieć pod ręką urządzenie pozwalające (na razie
jeszcze bez polskich znaków) na szybkie wklepywanie notatek, a
nawet całych dokumentów – funkcjonalność wybrana przeze mnie
m.in. z myślą o CADblogu. Ba, mogę teraz nawet przeglądać
wydania pdf w moim telefonie!
Cóż, wielkie „halo" – powie ktoś – korzystając z Iphone'a
można oglądać pliki CADowskie, a to za sprawą mobilnej 3Dvia.
To prawda, pisałem nawet o tym niedawno zastanawiając się,
kiedy możliwe będzie edytowanie plików CAD bezpośrednio w
telefonie komórkowym. Czy może raczej... w „urządzeniu", jak
napisano w instrukcji. Zapewne już wkrótce. Niedawno
zamieściłem na tych „łamach” krótki film przedstawiający wizję
projektowania Dassault Systemes i Microsoft... Nawiasem
mówiąc, mój telefon uwolnił mnie od okienek – korzystam z
Symbiana, który do tej pory zawiesił mi się tylko raz (w ciągu
niespełna 36 godzin). Całkiem nieźle, jak na OS. Swoją drogą,
podobno to Windows 7 może okazać się wielkim przebojem i to
zupełnie zasłużenie, ale to już inna historia. A co więcej
nowego na chwilę obecną?
Kilka nowych ciekawych linków – w dziale „ciekawe
linki" :).
Sympatyków SolidWorks może zainteresować informacja o nowych
publikacjach dostępnych w plikach pdf - szczegóły na Swblog.pl
(tam oczywiście więcej dedykowanych informacji), a także –
uwaga! – na
forum
CADblog.pl!
A o tym, co nowego w najbliższym wydaniu – już przygotowywanym
– w dziale
Aktualności. Tam także więcej nowości.
Na pewno o czymś zapomniałem.
Wiem! Zmieniam swoją niezbyt pochlebną opinię na temat
czasopisma „Develop3D" (http://www.develop3d.com/).
Wszystko za sprawą kolejnych wydań. Ale wrócę do tego
niebawem, z pomocą telefonu lub nie...
Pozdrawiam
Maciej Stanisławski
Środa, 25.11.2009 r.
Nieobiektywna opinia sceptyka (czyli trochę marudzenia, ale
nie tylko...)
Na
portalu 3DCAD.pl, w dziale nowości, moją uwagę zwróciła
informacja o tym, jak to pewien powszechnie znany producent
manipulatorów 3D oficjalnie ogłosił, iż jego produkty
wspomagają prace projektowe w SolidWorks 2010
Czy informacja jest
interesująca? Z kilku powodów – tak. Po pierwsze wydaje mi
się, iż jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem „wsparcia”
produkty tej firmy pracowały w środowisku SolidWorks 2010 tak
samo dobrze, jak w 2009. W końcu kody sterujące tego typu
urządzeniami raczej nie ulegają zmianom w każdej kolejnej
wersji. Świadczyć może o tym chociażby fakt, iż popularyzowany
przez mnie manipulator 3D Astroid (australijskiej firmy
SpatialFreedom) również współpracował bez zastrzeżeń z
SW2010, mimo iż na stronie producenta można było pobrać
jedynie sterowniki do SolidWorks 2009. Nawiasem mówiąc,
sterowniki w przypadku tego urządzenia ważą zaledwie kilka MB
dla systemu operacyjnego Windows i kilkakrotnie mniej (ok. 1,5
MB) w przypadku systemów CAD (dla SolidWorks jest to
dokładnie... 1411 KB). Versus kilkaset MB bardzo często
zbędnych danych (np. programów demonstracyjnych pozwalających
postrzelać do królika itp. - jak zapewniał mnie jeden z
użytkowników), oferowanych przez konkurencję.
A jednak pojawia się
pewien niepokój: a jeśli... do tej pory manipulatory
wspomnianej firmy jednak nie działały w SolidWorks 2010?
Działały i to na 90%. A przekazywanie oficjalnej informacji o
tym, iż zapewniają wsparcie – jest sposobem na to, by nazwa
firmy i produkty pojawiały się na stronach o tematyce
związanej z CAD, CAM, CAE. I jest to powszechnie stosowany
sposób, wykorzystywany także przez niżej podpisanego (wątek
dotyczący polskich czasopism o tematyce CAD, prowadzony na
forum CAD.pl, to nie tylko źródło informacji o tym, co dzieje
się na rynku polskich publikacji, ale przede wszystkim...
znakomite miejsce do informowania potencjalnych
zainteresowanych chociażby o tym, że ukazało się... kolejne
e-wydanie).
Wirtotechnologia 2009 i nowe e-wydanie
A tak prawdę
powiedziawszy, tym razem na łamach blogu nie poinformowałem o
tym fakcie. Numer 8(9) – skromny objętościowo (bo unikam
stosowanych przez niektóre „poważne” wydawnictwa metod
sztucznego „rozpulchniania” wydań) można było pobrać już 18
listopada, a data ta była nieprzypadkowa, gdyż wiązała się
ściśle z rozpoczynającymi się tego właśnie dnia targami
Wirtotechnologia w sosnowieckim cemtrum ExpoSilesia. Numer
ukazał się przed targami, a ja – niestety – na stoisku
CADblog.pl ukazałem się w zasadzie na koniec pierwszego
targowego dnia (moje puste stoisko „straszyło” – tak oto
zemściło się na mnie prześmiewanie swego czasu podziwianych
innych pustych stoisk). A jednak kolejne dni wynagrodziły
opóźnienie.
Planowałem co prawda
przeprowadzić dłuższe rozmowy z wystawcami, także z
potencjalnymi reklamodawcami, a w efekcie – udało się
odwiedzić stoiska zaledwie kilku firm. Za to spotkania z
Państwem – czyli Czytelnikami, bez których CADblog.pl nie
byłby tym, czym jest obecnie i czym stara się być nadal,
zaabsorbowały mnie prawie w zupełności. Przez moje skromne 4m2
przewinęło się kilkadziesiąt osób, z blisko czterdziestoma
udało mi się także zamienić więcej niż kilka słów. Atrakcją
stoiska był wspomniany już tutaj manipulator Astroid (vide
zdjęcie), a dokładnie – możliwość wypróbowania jego możliwości
w środowisku SolidWorks 2009 (proszę sobie wyobrazić, iż dało
się pracować w tym systemie na mikroskopijnym laptopie
SAMSUNGA!). I skorzystało z tej możliwości kilkanaście osób.
Czy to dużo? Jeśli
weźmiemy pod uwagę liczbę odwiedzających targi osób (ponad
6000), to niewiele. Jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę osób
odwiedzających tylko część Wirtotechnologiczną – to wynik
uważam osobiście za niezły i ukazujący sens wystawiania nawet
niewielkiego stoiska, mimo iż mój tytuł ukazuje się jedynie
wirtualnie, a stoisko byłem w stanie ozdobić jedynie
przedrukami okładek z wydań pdf.
Pojawiały się
pytania o sugerowane systemy CAD i CAM do konkretnych
zastosowań. O możliwości uzyskania darmowych wersji testowych
lub do zastosowań komercyjnych. I pytania o Astroida,
możliwość jego zakupu i sugerowaną cenę. Ale o tym – już
niebawem, na osobnej stronie poświęconej jedynie temu
produktowi:
www.astroid3D.pl...
CADblog.pl, mimo iż
działa od niespełna roku, jest już rozpoznawany i uznawany
przez użytkowników systemów za pełnoprawny medialny byt. To
duży sukces, zwłaszcza że w naszej rzeczywistości wirtualne
media, a tym bardziej jakieś „blogi”, nie mają łatwego życia.
Ale... polecam „cytat tygodnia”.
Pozdrawiam
Maciej Stanisławski
Środa, 25.11.2009 Warszawa (pisane w środku nocy)
Więcej zdjęć z
Wirtotechnologii, a także pełna relacja – niebawem...
Cytat tygodnia
„Jeszcze większym przejawem braku myślenia ze strony
konstruktorów jest nowy rodzaj włącznika elektromagnetycznego
rozrusznika. Jeszcze niedawno samochody (...) miały włącznik,
który pracował bez zarzutu przez 10 lat. Obecnie te nowe albo
nie pracują wcale, albo pracują bardzo krótko. Przyczyna jest
prosta – konstruktor zmienił styki wraz ze śrubami do
przykręcania przewodów: elementy z miedzi zostały zastąpione
innymi, z jakiegoś twardego stopu metalu...”
Z listów
czytelników, tygodnik Motor nr. 38 z... września 1983 roku
Sobota, 14.11.2009 r.
Coś na weekend
Za nami pierwsza
„aktualizacja”
CADraport.pl.
Tak naprawdę to chyba mówienie troszkę „na wyrost” o
aktualizacji... Wpis dotyczący systemu CATIA został
uzupełniony m.in. o dane dotyczące dedykowanych rozwiązań
PDM/PLM, o link prowadzący do informacji o najnowszej wersji
systemu. Przy opisie NX 6 można pobrać teraz broszurę
informującą o nowościach w NX7, a przy opisie systemu Solid
Edge – podręcznik „Pierwsze kroki...”
Ale tym razem
chciałem zachęcić Państwa do odwiedzin na stronie Youtube i
obejrzenia kilku krótkich filmów. Pierwszy z nich miałem
okazję zobaczyć podczas konferencji Dassault Systemes
(zorganizowanej bodajże w maju w Wiśle), na kolejny natknąłem
buszując w sieci (na portalu netmore.pl). Czy tak będzie
wyglądała praca inżyniera projektanta w przyszłości?
Kto wie, może dane nam będzie doczekać odpowiedzi...
http://www.youtube.com/watch?v=qBdMY8abeko
http://www.youtube.com/watch?v=qr-GXnNN37c
...czego sobie i
Państwu życzę.
Udanej, spokojnej Niedzieli.
Maciej Stanisławski
Wtorek, 10.11.2009 r.
Czy każdy może opracować własny system CAD?
Podobno nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. Ale
jeśli ktoś chciałby spróbować poczuć się właśnie jak „każdy,
który może”, wystarczy, by sięgnął do zasobów sieciowych,
pobrał elektroniczną (lub zamówił) papierową książkę autorstwa
pewnego bloggera (całość w języku angielskim) i... spróbował
swoich sił!
Wielokrotnie na
łamach CADblog.pl i Swblog.pl powoływałem się na blog Deelip'a
Menezesa, (www.deelip.com).
Jest on nie tylko autorem wspomnianego blogu, ale także
licznych publikacji, a przede wszystkim – oprogramowania CAD
(jakiego? odsyłam na stronę Deelip'a), a przy tym założycielem
i współwłaścicielem kilku firm zajmujących się CAD. Jest także
autorem książki „Open CAD – przewodnik: krok po kroku do
opracowania profesjonalnej aplikacji CAD".
I
tutaj chciałem się właśnie na chwilę zatrzymać.
Książka
została napisana jako krótki przewodnik po ewolucji systemów
CAD określanych mianem „OpenCAD". I nie chodzi tutaj
bynajmniej o ich rozwój w kontekście historycznym; Czytelnik
zaczyna z pustym projektem (w języku Visual C++*), a następnie
– rozdział po rozdziale – pracuje na nim, dodając kolejne
rozwiązania pozwalające na zbudowanie od podstaw systemu CAD!
Najpierw powstaje aplikacja zdolna do rozpoznawania i
odczytywania plików DWG, potem staje się ona przeglądarką,
wreszcie – pełnowartościowym edytorem. Na koniec Czytelnicy
otrzymują gotowy, „własnoręcznie" napisany system CAD, z menu
wzorowanym na AutoCAD, z otwartą architekturą pozwalającą na
jej uzupełnianie przez różnego rodzaju plug-iny. Dodam, że
jeden z rozdziałów opisuje m.in. implementację funkcjonalności
nawigacji 3D (funkcje 3D orbit, pan, zoom etc.).
Książka w wydaniu
papierowym kosztuje 99$, w pliku PDF – jest o połowę tańsza.
Więcej informacji,
spis treści, formularz zamówienia, a także kod źródłowy C++
można znaleźć na stronie
http://www.sycode.com/publications/books/opencad/.
Przyznam szczerze, iż mam ogromną chęć nabycia takiej
publikacji i zmierzenia się z „tem tematem". Chyba poczekam
jednak, aż mi przejdzie.
A tak zupełnie przy
okazji: ze strony Deelipa dowiedziałem się, iż progeSOFT
wypuścił właśnie darmową wersję progeCAD 2009 (coś jak
IntelliCAD) – z oznaczeniem SMART!, dostępną bezpłatnie dla
użytku niekomercyjnego. Można ją pobrać ze strony:
http://www.progesoft.com/en/smart-2009?page=home&act=logout#downl
co zapewne dzisiaj
wieczorem przez ciekawość uczynię.
Pozdrawiam
Maciej Stanisławski
P.S.
W związku z ratyfikacją tzw. traktatu europejskiego (i
utworzeniem de facto Związku Socjalistycznych Republik
Europejskich ;)), wątku niepodległościowego tym razem nie
będzie. Ale flagę wywiesiłem.
*do książki dołączony jest kod języka C++
Cytat tygodnia:
„(...) Pod maskę trafił silnik oznaczony jako typ 105 (...)
wywodzący się w prostej linii z jednostki 1400. Jak się
okazało jeszcze w czasie prób stanowiskowych – w zbyt prostej.
Ekonomicznie uzasadniony zabieg polegający na wydłużeniu skoku
tłoka (...) spowodował radykalną zmianę charakterystyki
jednostki. (...) Jak to często bywa, rozwiązanie tanie na
etapie założeń okazało się w konsekwencji więcej niż
kosztowne...”
Tomasz Orlik,
„Ponton z Mirafiori na Żeraniu?" w Automobilista nr. 10/2009,
s. 32
Piątek, 30.10.2009 r.
Książka o „Kaśce*” dla Czytelników i Forumowiczów CADblog.pl
„Czy ta książka jest na temat systemu CATIA V5? I tak i nie.
Nie, bo starałem się wyjaśnić, jakie (uniwersalne!) algorytmy
kryją się za różnymi poleceniami systemów CAD, czyli
odpowiedzieć na pytanie: Jak i dlaczego?
Tak, bo trzeba to było zrobić na przykładach, a spośród wielu
systemów CAD 3D ja znam tylko ten jeden...
A. Wełyczko”
Proszę Państwa,
dzięki uprzejmości Pana Andrzeja, jestem w posiadaniu książki
„CATIA V5: Sztuka modelowania powierzchniowego”. Jej
obszerna (i warta uwagi) recenzja ukazała się dzisiaj na
portalu CAD.pl (link
tutaj). Od siebie na razie dodam tylko tyle, że istotnie
zawarte w niej informacje mogą przydać się nie tylko
użytkownikom systemu CATIA, ale wszystkim pracującym z
modelerami 3D. Także tym, którzy korzystają z innego systemu
spod znaku Dassault Systemes – czyli SolidWorks.
Ale
najważniejsze, że ten egzemplarz, widoczny na zdjęciach i
opatrzony dedykacją Autora (cytowaną powyżej), trafi do kogoś
z Państwa właśnie! Innymi słowy, nieoficjalnie zapowiadam
Konkurs dla Czytelników i Forumowiczów CADblog.pl. Warunek
uczestnictwa jest prosty: należy zarejestrować się w
charakterze prenumeratora (formularz dostępny powyżej), a
przede wszystkim – zalogować na Forum i zamieścić na nim jakiś
własny post, komentarz, cokolwiek (może wreszcie uda się
rozruszać nasze forum).
Oprócz wymienionej
tutaj książki, jedną z nagród będzie m.in. manipulator 3D, a
także – pełna licencja pewnego systemu CAD 2D, ale o
szczegółach poinformuję w przyszłym tygodniu, po zamknięciu
(ostatecznym) długo oczekiwanego wydania specjalnego. Trzeba
przyznać, że zdążyło ono „spuchnąć” i w chwili obecnej liczy
ponad 80 stron, ale stan ten może ulec zmianie. Cóż, zapowiada
się „ciężki” PDF do pobrania, ale może nie będzie aż tak
ciężki, gdyż w tym wydaniu zabrakło „Polskich projektów”, za
co przepraszam sympatyków tego cyklu. Ale proszę się nie
martwić, szykuje się bowiem kilka ciekawych tematów: polskie
motocykle (jeden koncepcyjny i jeden produkowany seryjnie!),
polskie zgrzewarki ultradźwiękowe, polskie jachty (aby do
wiosny) i wiele innych.
Tylko kiedy zdążę to
wszystko przerobić? W międzyczasie jeszcze targi
Wirtotechnologia, zachęcam do odwiedzin skromnego CADblogowego
stoiska, postaram się zapewnić jakieś atrakcje, ale jakie – o
tym na początku listopada.
To tyle, tak na
chwilę przed nadchodzącymi dniami zadumy i refleksji nad tymi,
którzy od nas już odeszli. Nad tym, czego dokonali i co
mogliby jeszcze zrobić, gdyby Bóg nie wezwał ich do siebie.
Pozdrawiam
Maciej Stanisławski
P.S.
Numer specjalny naprawdę się szykuje – oto podgląd stron
wewnętrznych z danymi CADraportowymi ;).
*Kaśka –
oczywiście chodzi o CATIA :)
Środa, 21.10.2009 r.
ATARI
czy Commodore?
Kto z Państwa pamięta dawne boje toczone przez posiadaczy tych
dwóch różnych, ale jakże podobnych
komputerów 8-bitowych? Pewne analogie w zachowaniu ich
posiadaczy dostrzegam także w „obozach”
użytkowników różnych systemów CAD, szczególnie podczas
przeglądania różnych forów użytkowników...
I każda strona
będzie miała swoje racje, także obiektywne i niepodważalne.
Ten system będzie lepszy pod innym względem, tamten – pozwoli
na realizację innych zadań w sposób prostszy i bardziej
intuicyjny, a jeszcze inny – ma za sobą wieloletnią tradycję i
silne wsparcie techniczne. Do czego zmierzam?
Ostatnio
szczególnie dużo miejsca poświęcam na łamach blogu dwóm
systemom, opartym zresztą na tym samym jądrze Parasolid.
Podobieństw jest więcej, oba w nazwie odwołują się do...
„brył”. I powoli nasuwają mi się wnioski, iż dla przeciętnego
użytkownika systemów CAD, mimo istotnych różnic w obu
systemach, nie powinna sprawić problemu „przesiadka” na inny
system. To idealna sytuacja dla użytkowników, ale kłopotliwa
dla... producentów rzeczonych systemów.
Z drugiej strony,
podobnie jak w przypadku tytułowych ośmiobitowców, nie powinni
się raczej obawiać utraty swoich „wyznawców”: oba systemy
oferują im na tyle dużo (nie tylko jeśli chodzi o same
możliwości oprogramowania), że raczej pozostaną im wierni.
Pytanie tylko, co wybiorą Ci, którzy dopiero wejdą na rynek
pracy, czy też trafią do uczelni technicznych...
Tutaj palmę
pierwszeństwa zdaje się trzymać firma, która wszystkim
zainteresowanym oferuje darmowe narzędzie do projektowania 2D.
Na tyle podobne (jeśli chodzi o obsługę) do swego „większego
odpowiednika”, że najprawdopodobniej naturalnym krokiem
użytkownika 2D będzie wybór właśnie tego systemu, tyle że z
możliwościami 3D, a nie oglądanie się na konkurencję... To
trochę tak jak w przypadku ATARI – wiele osób decydowało się
najpierw na zestaw z magnetofonem firmowym jako pamięcią
masową (o zdecydowanie gorszych parametrach niż analogiczne
urządzenie Commodore, ale także tańszy), by potem zdobyć się
na większy wysiłek finansowy i dokupić stację dysków (i wtedy
dysponować większymi możliwościami pamięci masowej od tej
oferowanej przez konkurenta).
Czy jest to trafna
analogia? Chyba nie do końca, bo przecież tak naprawdę – to
nie my, użytkownicy decydujemy o tym, na jakim systemie
przyjdzie nam pracować, chociaż nie można zapominać, iż
właśnie inżynierowie i konstruktorzy mogą mieć w tej kwestii
decydujące zdanie.
Dynamika zmian jest
coraz większa. I coraz więcej Service Packów otrzymujemy od
producentów w ciągu roku. Ale najlepszym systemem pozostanie
dla nas ten, który pozwoli nam pracować, rozwijać się i
realizować nasze plany, nie tylko zawodowe...
Maciej Stanisławski
P.S.
W
dziale aktualności na stronie
CADblog.pl umieściłem odnośniki do bardziej szczegółowych
relacji związanych z najgłośniejszymi chyba jesiennymi
premierami (Solid Edge with Synchronous Technology 2 i
SolidWorks 2010). Zapraszam do lektury i dodawania swoich
komentarzy. Przy tej okazji – wprowadziłem pewne zmiany w
formularzu dodawania komentarzy; mam nadzieję, że nie będą one
dla Państwa zbyt uciążliwe, a dla mnie są na pewno pomocne. I
oczywiście – tekst ten traktuję jako wstęp do niniejszym
uruchomionego już w zasadzie CADraportu. Zachęcam do
zapoznania się z jego zawartością, a już wkrótce... Z
wydaniem specjalnym (rekordowo opóźnionym), jak zwykle w
postaci pliku pdf!
www.cadraport.pl
Środa, 14.10.2009 r.
O „Sustainability” inaczej, czyli Apel Heidelberski...
Tym razem „poszedłem na łatwiznę”. Znalazłem w sieci coś
interesującego i większy fragment tego materiału pozwalam
sobie tutaj przytoczyć. Czy ma związek z projektowaniem?
Zdecydowanie tak. I nie tylko ze względu na tytułowe „sustainability”,
znane wszystkim chyba użytkownikom SolidWorks. Zachęcam do
lektury... i do komentarzy.
„(...) Cała emisja CO2 do atmosfery rocznie w skali globu
wynosi 184 mld ton, w tym emisja naturalna (oceany, lądy i
wulkany) 175 mld, a niecałe 9 mld pochodzi od ludzi (7,6 mld –
przemysł, samochody – 0,57, a oddychanie – 0,65). Tak więc
twierdzenie, że ograniczenie emisji przez człowieka o jakiś
ułamek procenta ma wpływ na klimat, nie znajduje
potwierdzenia. Blokowane jest jednak podawanie rzetelnych
informacji o tzw. globalnym ociepleniu.
W ogłoszonym w 1992
roku Apelu Heidelberskim podpisanym przez kilka tysięcy
naukowców, w tym 72 noblistów, który nie może się szerzej
przebić do opinii publicznej, napisano: >>Na progu XXI w.
jesteśmy zaniepokojeni pojawieniem się irracjonalnej
ideologii, która sprzeciwia się postępowi naukowemu i
technicznemu oraz hamuje rozwój ekonomiczny i społeczny.
Jesteśmy zdania, że nie istnieje stan naturalny, tak
idealizowany przez organizacje ekologiczne zwracające się ku
przeszłości, i prawdopodobnie nie istniał od momentu
pojawienia się człowieka w biosferze. (...) Największymi
zagrożeniami ludzkości są ignorancja i ucisk, a nie nauka,
technologia i przemysł (...)<<.
Istnieją dowody
naukowe na to, że ilość CO2 w powietrzu jest uzależniona od
wysokości temperatury, jaka panuje na Ziemi, a nie na odwrót.
Oznacza to, że najpierw rośnie temperatura, a dopiero potem
zwiększa się ilość CO2. Trzydzieści jeden tysięcy pracowników
nauki podpisało Petycję Oregońską, w której stwierdzili, iż
brak jest przekonujących dowodów na to, że gazy cieplarniane
spowodują katastroficzne zmiany klimatyczne w dającej się
przewidzieć przyszłości. Inicjator petycji prof. Frederic
Seitz (1911-2008), były prezydent amerykańskiej National
Academy of Sciences, dosadnie określił raporty, które służą
ideologii globalnego ocieplenia opracowane przez IPCC (International
Panel on Climat Change – Międzyrządowy Zespół do spraw Zmian
Klimatu założony w 1988 roku przez agendy ONZ), jako
„największy korupcyjny wybór danych złożonych do druku”. IPCC
i jej zwolennicy konsekwentnie od 20 lat straszą światową
opinię publiczną apokaliptycznymi obrazami zagłady świata
przez topniejące lodowce, a wszystko to w celu, by sięgnąć do
kieszeni podatników po hojne sfinansowanie badań przez
przestraszone rządy. Walka z globalnym ociepleniem będzie
kosztowała nawet 210 bln 34 mld USD!
W 2007 roku został
wyemitowany przez brytyjską telewizję Chanel 4 film
dokumentalny „The Great Global Warming Szwindle” („Globalne
ocieplenie – wielkie oszustwo”) w reżyserii Martina Durkina.
Film obala mity budowane bez solidnych podstaw naukowych. W
filmie wypowiadają się m.in. Patrick Moore – założyciel ruchu
Greenpeace, Richard Lindzen – profesor meteorologii w
Massachusetts Institute of Technology, Patrick Michaelsem –
profesor nauk o otoczeniu w University of Virginia, Nigel
Carderm – były edytor czasopisma „New Scientist”, John Christy
– profesor i dyrektor Earth System Science Center na
Uniwersytecie w Alabamie, Paul Reiter z Instytutu Pasteura,
Carl Wunsch – profesor oceanografii w Massachusetts Institute
of Technology.
Profesor Zbigniew
Jaworowski, członek Rady Naukowej Centralnego Laboratorium
Ochrony Radiologicznej, który zorganizował dziewięć wypraw na
lodowce obu półkul w celu zbadania globalnych skutków
przemysłowego zapylenia atmosfery, uważa, że przeznaczanie
milionów dolarów na badania ludzkiego wpływu na „globalne
ocieplenie” jest „zbrodniczym marnotrawstwem”. W obszernym
raporcie opublikowanym na stronach internetowych „Polityki”
napisał: >>To, co się teraz dzieje, czyli handel emisjami CO2
i całe zamieszanie związane z redukcją emisji dwutlenku węgla,
przypomina średniowieczne polowanie na czarownice. Rządy
państw zachodnich oczywiście popierają takie inicjatywy,
ponieważ to się im po prostu opłaca. Redukcja CO2 ma zbawić
klimat, a w rzeczywistości nie ma na niego żadnego wpływu
(...)<<
Jan Maria Jackowski, „Ignorancja i ucisk”, Nasz Dziennik wyd.
9.10.2009
Pełny tekst artykułu dostępny
tutaj
Więcej o Apelu
Heidelberskim –
link 1
i
link 2
Strona
SCIENCE & ENVIRONMENTAL
POLICY PROJECT:
http://www.sepp.org/
Trudno nie zgodzić
się ze stwierdzeniem, że „(...) największymi zagrożeniami
ludzkości są ignorancja i ucisk, a nie nauka, technologia i
przemysł (...)". Do czego jednak zmierzam?
Otóż nie mam nic przeciwko inicjatywom, które dają do rąk
inżynierom narzędzia pozwalające na kontrolowanie wpływu ich
projektów na środowisko (przyznam szczerze, że sam uważam je
za doskonały pomysł, a na pewno ciekawą inicjatywę), ale z
drugiej strony – nie dajmy się zwariować bo jeśli doprowadzimy
do sytuacji, że aplikacje typu Sustainability będą
determinowały ostateczny kształt naszych projektów, to
rzeczywiście pozostanie nam jedynie... wykonywanie odlewów z
lodu w formach wydłubanych z piasku. Silniki dwusuwowe już
przegrały walkę, mimo licznych zalet wynikających bezpośrednio
ze sposobu ich działania i funkcjonowania. A potęga Państwa
Środka rośnie nie krępowana żadnymi unijnymi ustaleniami...
Maciej Stanisławski
więcej na temat
sustainability
tutaj
Piątek, 9.10.2009 r.
Koniec sezonu?
„ (...) Wiosną 2006
r. z inicjatywy polityków UE odbyła się międzynarodowa debata
intelektualistów i ekspertów, której efektem był dokument
dotyczący redukcji zużyci energii w sektorze transportowym. W
punkcie 4. zatytułowanym "Technologie w pojazdach, paliwa i
środki smarne" zawarto efekty prac grupy roboczej zajmującej
się motocyklami. Gremium doszło do wspólnego wniosku, że
lawinowo rośnie liczba motocykli, których mocy i prędkości
maksymalnych nie można już akceptować. Biurokraci nie byliby
sobą, gdyby nie przedstawili wytycznych, co należy zrobić dla
uzdrowienia sytuacji. Obok tak oczywistych zaleceń, jak
montowanie silników czterosuwowych z wtryskiem paliwa (co
powszechnie się realizuje) znalazły się tam trzy interesujące
punkty: liczba cylindrów ograniczona do jednego, pojemność
skokowa ograniczona do 650 ccm i automatyczna zmiana
przełożeń. Jeśli urzędnicy przejdą od słów do czynów, możemy
mieć niebawem prawdziwy >>wysyp automatów<<. Miejmy nadzieję,
że nie tylko jednocylindrowych i nieograniczonych jakąś
wyssaną z palca, dopuszczalną pojemnością skokową."
Dariusz Dobosz: „Lewa wolna?" w Świat Motocykli nr. 10/2009 s.
85
Rozmawiałem dzisiaj
z Panem Jackiem Synakiewiczem (JJS Design), pomysłodawcą,
projektantem i konstruktorem polskiego motocykla z silnikiem
czterocylindrowym w układzie krzyżowym z hipocykloidalnym
układem korbowym (link tutaj); miałem okazję przygotowywać
kiedyś publikację o tej konstrukcji, potem niestety temat
został odłożony „ad acta". Szkoda, że tak się stało, że nie
pomógł artykuł publikowany na łamach „Projektowania i
Konstrukcji Inżynierskich", ani wyróżnienie przyznane przez
redakcję „Design News". Ale Pan Jacek nie rezygnuje,
niezależnie, powoli i wytrwale pilotuje swój temat, trochę jak
nowozelandczyk John Britten (link
tutaj
;)). Jest szansa, że niebawem ujrzymy w pełni funkcjonalny
prototyp silnika.
Czy w sytuacji, gdy
wszystko będzie już o krok od rozpoczęcia ewentualnej
produkcji, na przeszkodzie staną dyrektywy unijne? Miejmy
nadzieję, że nie. Z drugiej jednak strony wszystko wskazuje na
to, iż decyzje urzędników będą wywierały coraz większy wpływ
na to, w jaki sposób i z czego będziemy nie tylko wytwarzać,
ale także – jak projektować. I decydującą rolę odgrywać tutaj
będą kolejne normy, na wzór tych chociażby dotyczących
czystości spalin (czyli "zabójców" gaźnikowych układów
zasilania). Żegnaj swobodo (czyt. resztko swobody twórczej),
zastąpi cię projektowanie zrównoważone pod czułą kontrolą
unijnych biurokratów. Furtką na szczęście mogą być aplikacje
podobne do Sustainability (SolidWorks) i można liczyć na to,
że pojawi się ich więcej.
Rozmawialiśmy jednak
na tematy związane ze współczesnymi systemami CAD. Z
teoretycznie coraz bardziej przyjaznymi interfejsami
użytkowników, niestety realizowanymi najczęściej na modłę
Microsoft Office 2007 (nie są to pojedyncze głosy zarzucające
zbytnią komplikację pracy przy korzystaniu z tak opracowanych
okienek, menu etc.), z coraz większą integracją
oprogramowania, mnogością zaimplementowanych funkcji. Czy są
to systemy realizowane pod kątem „młodych gniewnych i
ambitnych inżynierów"? Z pewnością tak.
A swoją drogą, czy
byłoby wielkim utrudnieniem przygotowanie opcjonalnych
nakładek na współczesne systemy, przywracających im wygląd
wcześniejszych aplikacji? Czy Solid Edge ST 2 nie mógłby
wyglądać jak Solid Edge v. 20? Czy SolidWorks 2010 nie mógłby
upodobnić się wizualnie do wersji 2006? Może warto byłoby
zrealizować coś idącego także w tym kierunku. W końcu
projektują nie tylko młodzi i młodsi, a często także nie oni
decydują o zakupie konkretnego rozwiązania...
Zachęcam do
rozważań, komentarzy i ewentualnej dyskusji na naszym forum.
Przydatne linki:
http://www.jjsdesign.net/
http://www.motorcycledesign.com/site/
Fot. Koniec sezonu. W kącie
redakcyjnego pokoju spokojnie rośnie sterta motocyklowych
części, bynajmniej nie najnowszych, nie innowacyjnych – ba,
nawet nie czterosuwowych. Czy uda się z nich poskładać kiedyś
kompletny jednoślad? Najpierw spróbuję pobawić się w
inżynierię odwrotną, wykorzystując linijkę, suwmiarkę,
szczelinomierz (może ktoś wypożyczy skaner 3D, kto wie),
pomodeluję trochę w którymś z systemów CAD, a potem –
zobaczymy, co z tego wyjdzie. Aby do wiosny :).
Cytat tygodnia...
„Nie potrzeba nam telefonów, ponieważ mamy odpowiednią liczbę
gońców...”
Tak brzmiała jedna z wypowiedzi w brytyjskim parlamencie,
podczas debaty nad szerszym rozpowszechnieniem wynalazku Grahama Bella... Może
powinienem jednak poważnie zastanowić się nad odejściem od
FrontPage'a i poszukaniem czegoś nowszego...?
ms
Wtorek, 29.09.2009 r.
Na co komu potrzebni dzisiaj dziennikarze ;)
„Wysyłamy im nośniki z najnowszymi wersjami demonstracyjnymi,
których nawet nie odpakowują, nie mówiąc już o uruchomieniu i
zainstalowaniu ich zawartości... Dobrze, jeśli w ogóle
zdecydują się wykorzystać zawarte na nich zdjęcia czy inne
materiały związane z naszym oprogramowaniem. Bawią się
świetnie na organizowanych przez nas konferencjach i
seminariach, zawsze starają się zdobyć zaproszenie, lub
przyjeżdżają bez niego, bezczelnie informując: >> przecież się
rejestrowałem wcześniej... <<. Zadają głupie pytania, zawsze
te same, typu: jaki przewidujecie wzrost sprzedaży, co
właściwie nowego można znaleźć w waszym oprogramowaniu, kiedy
pojawi się w sprzedaży najnowsza wersja albo wręcz: czym się
różni CAD od CAM, a CAE od MES etc... A jeśli nawet któryś z
nich pracował kiedyś w 2D, to 3D dla większości znane jest
tylko ze slajdów i PowerPointowych prezentacji. A my potem
przesyłamy im opracowany przez nasz dział PR materiał, relację
z konferencji, którą wklejają do swoich czasopism lub
umieszczają na swoich stronach. I czasem dodają zrzuty
ekranowe właśnie z PowerPointa, bo to akurat potrafią
obsługiwać...”
Taką
mniej więcej wypowiedź – należy podkreślić: wyimaginowaną (nie
są to słowa wypowiedziane wprost przez przedstawiciela
jakiejkolwiek firmy) – znalazłem na jednym z zagranicznych
anglojęzycznych blogów. Mocne słowa? I niestety w wielu
przypadkach zbieżne z prawdą, chociaż przecież wyraźnie to się
zmienia.
Coraz więcej
powstaje wyspecjalizowanych serwisów, tytułów prasowych
zarówno wirtualnych, jak i rzeczywistych (w znaczeniu:
papierowych) i chociaż różnią się one poziomem, jakością,
treścią i wreszcie formą przekazywania informacji, to jednak z
roku na rok starają się czynić to w sposób coraz lepszy,
doskonalszy, dokładniej odpowiadający potrzebom odbiorców.
A trzeba przyznać,
że owi odbiorcy – czyli Państwo właśnie – stajecie się coraz
bardziej wymagający. Wychodzą na przeciw tym wymaganiom same
firmy organizujące spotkania, seminaria, konferencje dla
użytkowników. Coraz częściej dużą grupę zaproszonych osób
stanowią nie tyle dziennikarze, co liderzy grup
społecznościowych, bloggerzy... O najważniejszych – czyli o
użytkownikach – oczywiście nie wspominam. Ale ostatnio można
zaobserwować nowy trend – organizowanie konferencji w wielu
miejscach jednocześnie (łatwiej dojechać i zapoznać się z
możliwościami oprogramowania w trochę mniejszym gronie), lub
też... organizowanie konferencji z możliwością śledzenia jej
przebiegu on-line, poprzez sieć. Nie zastąpi to oczywiście
kontaktu „twarzą w twarz” z drugim człowiekiem, ale jest
ogromnym ułatwieniem, oszczędnością czasu i innych kosztów
związanych z udziałem w tego typu wydarzeniu. A że traci się
okazję do wylosowania atrakcyjnych upominków... cóż, coś za
coś.
Czy zatem potrzebni
są jeszcze dziennikarze? Informacje prasowe można przecież
znaleźć na stronach producentów, komentarze i nowości na
portalach społecznościowych należących do grup użytkowników,
bądź na dedykowanych forach internetowych...
A jednak są
potrzebni. Pod warunkiem, że faktycznie starają się „wgryźć w
temat”, potrafią zadawać niewygodne i istotne pytania, starają
się przedstawiać to, o czym piszą, pozbawione epitetów i
przymiotników zaczynających się od „naj” czyli możliwie
obiektywnie, znajdując także miejsce na swoje subiektywne
oceny. Filtrują otrzymywane informacje, a spośród nich
potrafią zaznaczyć to, co jest najważniejsze z punktu widzenia
Czytelnika, czyli użytkownika danego oprogramowania...
Czego sobie i
Państwu życzę...
Maciej Stanisławski
P.S.
W dziale aktualności można znaleźć pierwsze krótkie relacje z
dwóch „jesiennych premier”, które wkrótce zostaną uzupełnione
o szersze opisy nowych funkcjonalności wcześniej nie
prezentowanych na naszych łamach, a także wypowiedzi
przedstawicieli firm. A już jutro dostępna będzie dla
wszystkich pierwsza wersja „On-line” CADraport.pl, nazwijmy ją
– używając nomenklatury producentów systemów CAD – „prerelease
1”. Mimo starań nie znalazłem ładnego polskiego
odpowiednika...
Cytat tygodnia...
„Obliczenia wytrzymałości i sztywności wału lub osi
umożliwiają wyznaczenie ich kształtu teoretycznego. Na tej
podstawie konstruktor ustala kształt rzeczywisty, najprostszy
technologicznie i uwzględniający wszystkie zadania
poszczególnych powierzchni... (...)”
Z. Orlik, W. Surowiak, Części Maszyn cz. II, WSiP 1974, s. 35
Poniedziałek, 21.09.2009 r.
Koniec beta wersji
Ach, kiedyż wreszcie będę mógł powiedzieć tak o moim
CADraportowym projekcie? Wszystko wskazuje, że już niedługo,
praktycznie zaraz po oficjalnej prezentacji SolidWorks 2010
(23 września, najpierw dla dziennikarzy, a następnie w
poszczególnych krajach europejskich – dla wszystkich
zainteresowanych; w Polsce premierę organizuje CNS Solutions)
i po przedstawieniu nowych możliwości Solid Edge z Synchronous
Technology 2 (Siemens PLM Software w Warszawie)...
W praktyce oznacza
to przyszły tydzień, czyli ostatnie dni września. Zbiega się
to wszystko z końcem możliwości testowania wersji beta
SolidWorks 2010 – i stąd poniekąd pomysł na tytuł tego wpisu
blogowego. Najwyższy czas coś popełnić także tutaj, a nie
tylko w części poświęconej „SW”.
Patrzę na zegarek
migający w rogu ekranu: 23:55... Oznacza to, iż do odjazdu
pociągu do Bratysławy zostało mi jeszcze sześć godzin i
trzydzieści minut. Jeszcze tylko spakować się, spróbować
przespać kilka godzin i w drogę. Ciekawe, ile spośród tego, co
już udało się odkryć betatesterom w wersji 2010, udostępnione
zostanie faktycznie rzeszom użytkowników. Ciekawe, czy uda się
uniknąć błędów i nieprawidłowości w działaniu niektórych
funkcji programu. Nowa wersja zawsze jest w pewnym sensie
jakąś niewiadomą, a beta testowanie ma m.in. na celu
zminimalizowanie obszaru tej niewiadomej. Trzeba przyznać, że
zaangażowanie społeczności SW jest tutaj wielkim ułatwieniem
dla zespołu twórców oprogramowania. Ale nie zapominajmy, że
istnieje i działa nie tylko ta społeczność, i nie tylko ona
przywiązana jest do swojego ulubionego narzędzia.
Swoją drogą marzy mi się, by wszystkie społeczności
przywiązały się do CADblog.pl ;).
Wracam w czwartek,
prosto na konferencję poświęconą Synchronous Technology 2.
Nowych wieści proszę zatem spodziewać się w czwartek
wieczorem, a szerszej relacji – w piątek i na łamach
zapowiadanego już, spóźnionego (jak zwykle z dobrym skutkiem)
wydania specjalnego.
Pozdrawiam i dobrej nocy
Maciej Stanisławski
P.S.
Czy ja
już zawsze skazany będę na pisanie tekstów dosłownie na
ostatnią chwilę przed podróżą? „Tati lajf”...
Czwartek, 17.09.2009 r.
Samowystarczalność, trwałość, zrównoważenie czyli...
Sustainability w SW 2010
Dużo czasu musiało upłynąć zanim uświadomiłem sobie, że
najprawdopodobniej mam oto przed sobą możliwość wypróbowania
jednej z tych nowości SolidWorks, którymi entuzjazmowałem się
po tegorocznym SolidWorks World w Orlando. Suinstability to
tak naprawdę określenie „zrównoważonego rozwoju”... Co to
takiego tak naprawdę jest?
„Aplikacja SolidWorks Sustainability pozwala na łatwe
tworzenie >>projektów zrównoważonego rozwoju<< przy użyciu
aplikacji SolidWorks. Można porównywać wyniki dla podobnych
materiałów, aby uzyskać optymalny projekt zrównoważonego
rozwoju.”
Koniec cytatu... Gdy czytamy takie „kwiatki” w dołączonych do
programu materiałach, można się zniechęcić do ich głębszej
lektury. A czasem jednak warto...
Ów zrównoważony
rozwój to nic innego jak możliwość przeanalizowania naszego
projektu pod kątem jego wpływu na środowisko naturalne. Wpływu
wielu czynników związanych z jego powstaniem: kosztów i
skutków pozyskania określonego materiału, z jakiego
zdecydujemy się ów zaprojektowany przedmiot wykonać;
technologii jego wykonania (np. odlew w formie piaskowej,
odlew ciśnieniowy, obróbka skrawaniem itp.) i wielu innych.
Zabawa jest znakomita, wystarczy porównać ów wpływ, zmieniając
materiał, z jakiego wykonamy dany detal, albo wprowadzając
zmiany w samym detalu, np. odchudzając go, zmniejszając pewne
wymiary i tolerancje.
W wersji 2010 dostępne są dwa produkty „sustainability” – SW
SustainabilityXpress, który obsługuje dokumenty części i jest
zawarty w oprogramowaniu głównym i SW Sustainability, który
obsługuje części i złożenia. Ten ostatni dostępny jest jako
oddzielny produkt. Jego inne funkcje obejmują obsługę
konfiguracji, rozszerzone raportowanie oraz rozszerzone opcje
oddziaływania na środowisko. (...)
| więcej na swblog.pl
|
Sobota, 12.09.2009 r.
Który lepszy...?
Coraz częściej otrzymuję od Państwa zapytania, który system
CAD jest lepszy, z którego należy korzystać, który najlepiej
poznać, by w przyszłości móc na nim efektywnie pracować i
samemu się rozwijać. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na tak
postawione pytania – o czym już kilkakrotnie pisałem na łamach
e-wydania. Chyba że... pytanie zawierać będzie pomocnicze
wskazówki.
Taką wskazówkę
przysłał ostatnio jeden z Czytelników, student IV roku (jak
domyślam się z trzyletnim „stażem studenckim”). Wymienił,
jakim systemem dysponuje jego uczelnia (wersja studencka
SolidEdge) i co ma za zadanie zaprojektować. Chodziło o
uszczelkę. Zapewne o taką „zwykłą”, płaską, a nie bardziej
skomplikowaną, łączącą w sobie np. kilka rodzajów materiałów,
jak w przypadku chociażby uszczelek pod głowice cylindrów
silników spalinowych. Wychodząc z tego założenia,
zasugerowałem mu wręcz skorzystanie z jednego z dostępnych
nieodpłatnie narzędzi do projektowania 2D.
A następnie sam
„odstawiłem” na chwilę na bok SolidWorks 2010 w wersji beta
(zostały mi już niecałe dwa tygodnie na jego spokojne
testowanie, ale na szczęście pakiet ESP będzie działał jeszcze
trochę dłużej) i uruchomiłem SolidEdge 2D Drafting. Pobawiłem
się chwilę narzędziami do szkicowania i uznałem, że świetnie
powinien się nadawać do tego celu. Co więcej, powinien chyba
być wykorzystywany w szkołach średnich na zajęciach
technicznych – oprócz klasycznego „rysunku technicznego” (brrr...
nigdy nie radziłem sobie z pismem technicznym, te ćwiczenia na
papierze milimetrowym...).
Przy okazji
uruchomienia 2D mój uśmiech wzbudziła „polska wersja” łącząca
w sobie terminy zarówno rodzime, jak i anglojęzyczne. Ale tak
chyba powinno być, w końcu ze spolszczania na siłę wychodziły
nierzadko „kwiatki” w stylu „kloc sieci” (Web Log) czy też
bardziej znane „międzymordzie” (interface).
Do czego jednak
zmierzam? Otóż gdy chciałem uruchomić samouczki SolidEdge –
nie udało mi się! Przypomniałem sobie wtedy ostrzeżenia o tym,
że zainstalowanie zarówno SolidEdge, jak i SolidWorks na
jednym stanowisku, może spowodować brak dostępu do tutoriali w
tym pierwszym. Zresztą wspominałem o tym już wcześniej i...
czyżbym teraz sam padł teraz ofiarą systemowych niezgodności?
Pierwszy klik – nic.
Kolejny – i proszę, otworzyło się jednak okienko z wyborem
samouczków. „Tworzenie rysunków 2D...” – ok., klikamy i cóż...
Otwiera nam się przykładowy plik, miejsce na samouczek, ale
samego samouczka już nie zobaczymy. „Zniknął się” – jakby
powiedział mój syn. Próbuję jeszcze raz: „Samouczki modułu
Draft”, ale tym razem wywołując tutoriale z okienka pomocy SE.
Nie pomogło. Niestety, trzeba będzie albo spróbować
przeinstalować SE na inny komp, albo – eksperymentować dalej
samemu, co nie powinno być bardzo trudne.
Na przyszły raz
pozostaje wydrukować sobie przynajmniej niektóre i korzystać z
nich w tradycyjnej postaci papierowej...
Pozdrawiam
Maciej Stanisławski
Piątek, 11.09.2009 r.
Który... lżejszy?
Przy pomocy podebranej żonie wagi kuchennej postanowiłem
zweryfikować swoje odczucia dotyczące masy manipulatorów 3D –
oczywiście w ramach przygotowywanego testu porównawczego...
Prawdę mówiąc, wynik
mnie zaskoczył – spodziewałem się, że Space Navigator
3Dconnexion okaże się dużo cięższy od Astroida SpatialFreedom.
A tymczasem różnica zaledwie 120 g nie jest powalająca.
Subiektywne wrażenie ciężkości urządzenia 3Dconnexion wynika
raczej z faktu, iż zajmuje mniej miejsca (inaczej rozkłada się
jego masa, większy nacisk jednostkowy) i jest „zimny” (ciężki)
w dotyku, w odróżnieniu od plastikowego Astroida... Więcej o
samym teście już wkrótce w kolejnym e-wydaniu.
Maciej Stanisławski
Cytat tygodnia...
„Aby
zbudować lekkie i ostre sprzęty, trzeba zastosować takie
elementy i podzespoły, które potrafią o wiele więcej niż ich
podstawowe zadanie. Dwa przykłady: 1. w nowoczesnych silnikach
wałki wyrównoważające nie tylko redukują wibracje, ale
dodatkowo napędzają pompę wodną i olejową; 2. dodatkowym
zadaniem bloku silnika jest usztywnienie motocykla (...)
Werner Koch, Wielki
Tłok w „Motocykl", nr 9/2009, s. 112
Środa, 9.09.2009 r.
CADraport.pl
Szanowni Państwo,
Oficjalne
uruchomienie „Raportu na temat rynku CAx – CADraport.pl” –
uległo niestety kolejnemu (mam nadzieję, że tym razem
ostatniemu) przesunięciu. Spowodowane jest to m.in.
koniecznością weryfikacji otrzymanych informacji, a także ich
uzupełnieniem (logotypy, zrzuty ekranowe etc.). Jednocześnie
pragnę poinformować zgłoszone Firmy, które do tej pory nie
otrzymały linków umożliwiających przeprowadzenie weryfikacji,
iż poczynając od czwartku (tj. 10.09.2009 roku) otrzymają
dostęp do „beta wersji” stron katalogu opisujących oferowane
przez nie programy, jak również zawierających charakterystykę
ich oferty.
W trakcie prac nad
raportem/katalogiem w wersji on-line rozważałem możliwość
zapewnienia zainteresowanym Firmom specjalnego interfejsu
dostępowego, pozwalającego na samodzielną weryfikację i
aktualizację zawartych w nim danych. Niestety z przyczyn
technicznych musiałem z tej opcji zrezygnować, weryfikacja
odbywa się na podstawie otrzymywanych zgłoszeń o zauważonych
nieprawidłowościach. Wersja on-line jest na szczęście dużo
bardziej „cierpliwa” niż przysłowiowy papier, także można mieć
pewność, iż planowane na początek przyszłego roku wydanie
papierowe Raportu/Katalogu, przygotowane na jej podstawie,
będzie zawierało wszystkie aktualne informacje, zweryfikowane
i zgodne ze stanem faktycznym.
Ponieważ nie ma tego
złego, co by na dobre nie wyszło, obecne opóźnienie pozwoliło
na ujęcie w katalogu (w niektórych przypadkach) zarówno
obecnych na rynku wersji programów, jak i tych, które dostępne
będą w najbliższych miesiącach.
Tyle tytułem
informacji, jednocześnie pragnę przeprosić, iż przekazuję ją
Państwu za pośrednictwem witryny internetowej, a nie
telefonicznie bądź mailowo. Spowodowane jest to bardzo
prozaiczną przyczyną – brakiem czasu. Z góry dziękuję za
wyrozumiałość i wyrażam nadzieję, że finalny efekt
prowadzonych prac będzie dla wszystkich satysfakcjonujący.
Pozostaję z poważaniem
Maciej Stanisławski
Wtorek, 8.09.2009 r.
Zabawa z beta
wersją...
Powoli przystępuję do realizacji mojego zamierzenia mającego
na celu przybliżyć – na łamach SWblog.pl – nowe możliwości
SolidWorks 2010. A ponieważ nie jestem zwolennikiem wyważania
otwartych drzwi – i działając niejako „na rozgrzewkę” –
postanowiłem posiłkować się w tym celu dobrym opracowaniem
znalezionym na jednym (żeby nie powiedzieć: jedynym) z
polskich blogów poświęconych technicznym aspektom pracy z SW...
Jak wynika z tekstu
zamieszczonego na blogu wsparcia technicznego CNS Solutions (link
tutaj), jedną z nowości wersji 2010 jest wzbogacenie
menadżera poleceń o nowe karty dostosowane do pracy z
importowaną geometrią. O tym, jak istotne jest to w sytuacji
współpracy z kooperantami wykorzystującymi inne oprogramowanie
CAD, tudzież przy wykonywaniu zleceń z zewnątrz, nie trzeba
nikomu mówić. Pierwszą ze wspomnianych kart jest „Migracja
danych” – zawierająca głównie funkcje służące do importu,
diagnostyki i edycji importowanych elementów bryłowych oraz
powierzchniowych. Drugą z nich jest karta „Edycja
bezpośrednia”, na której zgrupowano narzędzia służące głownie
do edycji importowanych modeli bryłowych (...)
| więcej na
swblog.pl
|
Czwartek, 3.09.2009 r.
„Non scholae sed vitae discimus”
Uczymy się nie dla szkoły, lecz dla życia... Taki napis wpadł
mi w oczy, gdy przekroczyłem dzisiaj próg szkoły, w
oczekiwaniu na mojego syna. „Dla życia”, czyli tak naprawdę
dla nas samych i naszych najbliższych...
Inne przysłowie mówi
o tym, iż uczymy się przez całe życie, a nawet jeśli tak nie
postępujemy, to chyba powinniśmy. Szczególnie w branżach
inżynierskich nie ma specjalnie problemu ze zdobywaniem wiedzy
– w takim „szkolnym” rozumieniu nauki. Cały czas mamy
możliwości podnoszenia swoich kwalifikacji, a czy z nich
będziemy korzystać, wypróbowując nowe lub inne systemy
komputerowe, przeszukując dostępne źródła w poszukiwaniu
nowych rozwiązań, sposobów, metod, inspiracji – zależy już
tylko od nas.
Rozmawiałem kiedyś z
młodym inżynierem (kilka lat po studiach), który zapytany
przeze mnie o to, czy korzystał kiedyś z możliwości
zainstalowania i pobrania wersji testowej oprogramowania CAD
(jakiegokolwiek producenta) odpowiedział mi, że w pracy i tak
korzysta z systemu zakupionego „centralnie”, a na „zabawę” w
domu, po godzinach – szkoda mu czasu. Swoją drogą ciekawe, ilu
podobnie myślących ludzi, zmuszonych było korzystać z pakietów
typu ESP (tutaj) w sytuacji, gdy stanęli twarzą w twarz ze
zjawiskiem... bezrobocia. A z drugiej strony patrzę na licznik
pobrań podręcznika „Pierwszych kroków w Solid Edge” (tutaj) i
napawa to optymizmem: są tacy, którzy chcą uczyć się czegoś
nowego.
„Stoi na stacji lokomotywa...”
Ale obiecałem, że dzisiaj napiszę o czymś zupełnie innym. O
tym, że Warszawa wydaje się być chyba jedyną stolicą
europejską, w której nie tyle otwierane są nowe muzea, co...
likwidowane stare. Dwa lata temu zamknięte zostało ostatecznie
Muzeum Przemysłu na terenie warszawskich zakładów „Norblina”,
a ostatniego dnia sierpnia br. zakończyło działalność Muzeum
Kolejnictwa w Warszawie. O tym pierwszym pisałem kiedyś w
wydaniu specjalnym „Projektowania i Konstrukcji...”, o tym
drugim... Cóż, PKP wymówiło dzierżawę terenu, zaproponowało w
to miejsce nie bardzo nadającą się dla tego celu bocznicę w
drugim końcu miasta, a w tym wszystkim chodzi o pieniądze i
możliwość korzystnej sprzedaży zajmowanego przez Muzeum terenu
pod jakąś inwestycję. Szkoda, że nie potrafimy jeszcze
prowadzić interesów w taki sposób, by nie odbywały się one
czyimś kosztem: kosztem właścicieli, bądź instytucji „dobra
publicznego”.
Do Muzeum wrócił
niedawno jedyny zachowany w Europie pociąg pancerny, ale nie
będzie można go już podziwiać, przynajmniej przez jakiś czas.
Chyba że „wirtualnie”... Czy uda się wyciągnąć z takiej
„lekcji” jakąś naukę?
Maciej Stanisławski
Wtorek, 1.09.2009 r.
Garść cyfr... (a właściwie: kilka liczb)*
Okrągła rocznica wybuchu II wojny światowej. Wojny, która
nabrzmiewała już od kilku miesięcy. Która pociągnęła ku
śmierci miliony istnień ludzkich i która odegrała ogromną rolę
jako katalizator postępu technicznego... Szkoda tylko, że nie
w okupowanych krajach...
Postęp techniczny
jest w pewnym sensie konsekwencją wojny. Przemysł zbrojeniowy
zyskuje priorytetową rolę, placówki i instytucje badawcze
poszukują nowych technologii, nowych rozwiązań, które będą
mogły przechylić szalę zwycięstwa... Z drugiej strony kraje
będące teatrem działań wojennych zamiast postępu stają się
ofiarami potwornego regresu. Przed wojną konstruowaliśmy
nowoczesne bombowce, luksusowe samochody. W jej trakcie –
jedyne, co mogliśmy skonstruować, to rowerowe riksze. To
oczywiście uproszczenie, ale smutek ogrania mnie, gdy myślę o
przedwojennym utraconym potencjale, o projektach, które nie
zdążyły doczekać się realizacji – i nigdy zrealizowane nie
zostały. Przykłady? Proszę spojrzeć na ilustrację...
Samolot PZL-62...
Wolnonośny dolnopłat całkowicie metalowej konstrukcji, w
którym zamierzano zastosować kilka bardzo nowoczesnych – jak
na ówczesne warunki – rozwiązań. Samolot miał mieć całkowicie
chowane podwozie, łącznie z kółkiem ogonowym (!), przy czym koła główne
miały być składane do wnęk w skrzydłach w kierunku na
zewnątrz. W skrzydłach zamierzano umieścić potężne uzbrojenie
złożone z sześciu-ośmiu karabinów maszynowych, choć ta kwestia
była wciąż dyskutowana z Dowództwem Lotnictwa (wojsko
preferowało uzbrojenie umieszczone w kadłubie)... Teraz, po
70. latach, pozostały szkice, pierwsze rysunki techniczne i
pamięć o samolocie i jego twórcach. Jeśli chcą Państwo
przeczytać więcej o PZL-62, proszę odwiedzić stronę:
http://www.samoloty.ow.pl/.
A inne cyfry? W
sierpniu odnotowałem 5355 wejść na stronę. Pobrano 2193 pliki
z wydaniami e-magazynu CADblog.pl. Więcej aktualnych danych
statystycznych wszyscy zainteresowani mogą znaleźć w zakładce
„Reklama”.
www.SWblog.pl
W zakładce
„Aktualności” zamieściłem krótką informację na temat nowego
projektu realizowanego w ramach CADblog.pl – „podblogu”
poświęconego tylko oprogramowaniu SolidWorks. Wszystko
wskazuje na to, że kolejnym będzie „podblog” dedykowany Solid
Edge, zapewne darmowej wersji 2D Drafting, ale to się jeszcze
okaże. Byle tylko czasu starczyło na wszystko, tym bardziej,
że równolegle pracuję nad Raportem dotyczącym rynku CAD.
Szczegóły – niebawem w Aktualnościach...
Dobrej nocy
Maciej Stanisławski
[
*dodano w środę, 2.08.2009 r. ]
„Codziennie odwiedzam tę stronę i mam jak najlepsze wrażenie.
Jednakże w ostatnim artykule "Garść cyfr..." jest pewien
zgrzyt. Cyfra jest tylko znakiem graficznym . Jeżeli mówimy o
pewnej ilości to wtedy mamy liczbę. a tak mnie uczono na
studiach, zwłaszcza z podstaw konstrukcji maszyn, i za
pomylenie cyfry z liczbą wręcz "ścigano". To taka moja uwaga i
to w najmniejszym stopniu nie umniejsza wartości artykułu.
pozdrawiam
H.T.”
(Imię i nazwisko do
wiadomości redakcji)
Czym byłoby
jakiekolwiek pismo, bądź portal internetowy, gdyby nie jego
Czytelnicy? Dziękuję serdecznie za wskazanie błędu, mea
culpa... i oczywiście za ciepłe słowa. Poprawkę/korektę
postarałem się nanieść tak szybko, jak tylko się dało.
Jutro napiszę kilka
słów o „bezdomnym” Muzeum Kolejnictwa w Warszawie, a w chwili
obecnej...
pozdrawiam serdecznie i życzę dobrej nocy
Maciej Stanisławski
Warszawa Stara-Miłosna, 2.09.2009 r., godz.: 23:35
Piątek, 28.08.2009 r.
Oprogramowanie
antywirusowe i SolidWorks 2010 wersja Beta 2
Zarejestrowałem się na portalu klientów SolidWorks. W tym celu
nie trzeba nawet wykazać się numerem licencji jakiegokolwiek
produktu – tym bardziej, że numer uzyskany z tytułu udziału w
programie ESP (dotyczący wersji 2009 SP 3.0 i niejako
przypisany automatycznie do 2010 beta) był przez system
odrzucany.
Po wprowadzeniu
adresu mailowego zostałem rozpoznany (no tak, przecież każdy,
kto rejestruje się do systemu, nawet pobierając darmowy
przewodnik, poradnik etc., pozostaje w jego pamięci),
poproszony o sprawdzenie poprawności danych i przeniesiony do
głównego okna portalu.
Wszystko było ok,
ale przy próbie uruchomienia 2010 Beta 2 – przykre
rozczarowanie: nie podnosi się! 2009 – tak, ale 2010 – nie...
a jeszcze przed dosłownie kilkoma dniami – bez problemu (patrz
wcześniejsze wpisy)... Uruchomienie Rx i... kolejne
zdziwienie. O ile w przypadku 2009 program „toleruje” mojego
Matroxa G400, o tyle w przypadku 2010 pojawił się znaczek
sygnalizujący błąd związany z kartą i jej sterownikiem.
Dlaczego nie pojawiał się wcześniej? Może była to kwestia
przeprowadzonej „naprawy instalacji” w trybie on-line i
pobrania przez wersję 2010 nowych uaktualnień, np. dotyczących
nowych sterowników kart graficznych?
(...)
czytaj i komentuj na
www.SWblog.pl
Poniedziałek, 24.08.2008 r.
SolidWorks 2010
beta 2 – pierwsze wrażenie ;)
Udało się skompletować pliki wymagane do przeprowadzenia
instalacji. Tym razem – jak wynika z komunikatu – zakończyła
się ona powodzeniem. Trochę martwi mnie, w jaki sposób moja
karta poradzi sobie z kolejną, najnowszą wersją SolidWorks –
zwłaszcza biorąc pod uwagę problemy, jakie pojawiły się przy
SW 2009. Chociaż Rx nie wykazał jednoznacznie, że ich
przyczyną była niezgodność karty lub jej sterownika, to jednak
na stronie
www.solidworks.com można
przekonać się, iż producent... nie przewidział wsparcia dla
produktów MATROX...
Uruchomienie
powiodło się. Nie wiem dlaczego spodziewałem się, że okno
wczytywania systemu będzie różnić się od wersji poprzedniej –
w końcu to, co instaluję, to wersja beta... Znajome migotanie
monitorów przeczekane. Uruchomiony...
Pierwsze wrażenie?
Jest takie, że chyba uruchomiła się jednak wersja 2009.
Dopiero po chwili widać pierwsze różnice: inaczej wygląda
okienko zasobów SolidWorks – jak widać na załączonym rysunku
(poniżej). Przejęło sterowniki zarówno od Xpresso (strowanie
głosowe opracowane specjalnie dla SolidWorks – patrz artykuł w
e-wydaniu CADblog.pl dostępnym
tutaj), jak i od Astroida (myszy 3D firmy Spatial
Freedom). Ale prócz tego pojawiło się kilka odnośników
istotnych właśnie z punktu widzenia zabawy wersją „beta”...
(...)
czytaj i komentuj na
www.SWblog.pl
Cytat tygodnia...
„(...) czym innym są wiedza i kwalifikacje teoretyczne, a czym
innym – doświadczenie praktyczne związane z wytwarzaniem,
eksploatacją i ewentualnymi późniejszymi naprawami...”
CADblog.pl nr 6(7)
2009
Czwartek,
20.08.2009 r.
5 lat to za mało, by mieć... kamizelkę kuloodporną
(wpis zaczerpnięty ze
wstępniaka do wydania 4(5) 2009)
W
ciągu kilkuletniej pracy redakcyjnej to jedno pozostawało
niezmienne: cały numer był już w zasadzie gotowy, napisany,
złożony, czasem też przejrzany przez korektę (ale to akurat
nie było i nie jest niestety regułą), a ja dopiero wtedy
siadałem do wstępniaka, licząc na to, że pomysł na jego
napisanie narodzi się właśnie teraz – jako podsumowanie
kolejnego wydania. Tak też się stało tym razem.
Dzisiaj rano mój
najmłodszy, posługując się pilotem od TV i naśladując gest
tatusia (ilu rzeczy uczymy się przez naśladowanie), włączył
bodajże program 1 TVP. Toczyła się dyskusja na temat
uzbrojenia polskich żołnierzy biorących udział w tzw. misjach
pokojowych (znowu poległ ktoś z naszych... sierpień to
miesiąc, w którym od dziesiątków lat radości przeplatają się
ze smutkami). I w pewnym momencie padły słowa, które
umieściłem w tytule tego „wstępniaka”.
Z wypowiedzi jednego
z oficerów wynikało, iż Polacy... nadal zmuszeni są pożyczać
część ekwipunku i wyposażenia od swoich amerykańskich kolegów
(i tak dobrze, że już nie od „radzieckich towarzyszy”, i
pożyczać, a nie oddawać). W ciągu pięciu lat nie udało się w
Polsce wyprodukować kamizelki kuloodpornej? Taki wniosek można
wyciągnąć, ale jest on niesłuszny i krzywdzący. Mamy polskie
kamizelki, mamy polskie konstrukcje, nie używamy ich, bo na
przeszkodzie stoi potężnie rozrośnięta machina biurokratyczna,
a pośród niej – układy, protekcje, zobowiązania i
„dżentelmeńskie umowy”... W ten sposób 5 lat to za mało, a 65
lat temu 13 dni wystarczyło na zbudowanie „od zera” sprawnego
i zdającego egzamin pojazdu bojowego...
Tak,
wszechpotężna biurokracja... Nawet współczesne systemy
komputerowe nie są obojętne na jej wpływ, a nowe
implementowane narzędzia mają w zasadzie ułatwić powstającemu
projektowi realizację w postaci gotowego wyrobu wprowadzonego
do sprzedaży. Trochę jakby na przekór wspomnianej „machinie”.
Myślę tutaj oczywiście o systemach PLM, które już wkrótce
znacznie częściej gościć będą na naszych skromnych łamach.
Co w tym numerze?
„Przewodnik” po zawartości znajdą Państwo na sąsiedniej
stronie. „Ogórkowy sezon” w pełni i można to zauważyć zarówno
po zawartości, jak i objętości tego wydania. Także po
literówkach, skaczących przed moimi zmęczonymi oczami. Ale już
na dniach – wydanie specjalne zawierające pierwszą edycję
CADraport.pl...
Miłej lektury, wypoczynku i spokojnych powrotów do szarej
codzienności
Maciej Stanisławski
P.S.
Na zdjęciu
publikacje inż. Jana Tarczyńskiego. Polecam obie, prezentowane
wydania dostępne są jeszcze w księgarniach. Uważam zresztą, że
przynajmniej jedna z nich powinna znaleźć się bibliotece
każdego inżyniera i sympatyka polskiej myśli technicznej.
Szkoda tylko, że w tym miesiącu chyba nie znajdę już czasu na
dodatkową, nadobowiązkową lekturę. Systemy CAD czekają na
mnie, mrugając z ekranów monitorów, a dzieci pytają, kiedy
znowu razem gdzieś się wybierzemy...
Wtorek, 11.08.2009 r.
Paliwo z CO2?
Fotosynteza. Natura kpi z możliwości człowieka: rośliny w
prosty sposób przetwarzają nasze przemysłowe odpady – w tym
dwutlenek węgla – na potrzebne do ich życia i rozwoju
substancje. I dodatkowo wytwarzają jeszcze tlen. Tak to
wszystko zaprojektował Stwórca. A co możemy... my?
Od wielu lat rzesze
naukowców zaprzątnięte są problemem przeprowadzenia procesu
tzw. „sztucznej fotosyntezy”. Jak donoszą w ostatnich dniach
różnego rodzaju media, nie wykluczone, iż nadchodzi kolejny
wielki kryzys paliwowy, związany z wyeksploatowaniem złóż ropy
naftowej. Mój syn skwitował te „sensacje” wzruszeniem ramion i
stwierdzeniem: „Wszyscy będą jeździć rowerami”. Tak, w pewnym
sensie jest to jakieś rozwiązanie.
Ale przeglądając
różne tytuły, tudzież publikacje dostępne w sieci, natrafiłem
na wywiad z profesorem UMCS; wynika z niego, że to właśnie
nasi naukowcy z Uniwersytetu Marii Cure-Skłodowskiej od ponad
pół roku dysponują sprawdzoną metodą umożliwiającą
przeprowadzenie procesu fotosyntezy, w wyniku której z CO2
można otrzymać... metanol. A przerobienie go na olej napędowy
czy też benzynę nie stanowi już przecież żadnego problemu. Co
ciekawsze, podobne badania przeprowadzone na MIT również
zakończyły się niedawno ogłoszonym sukcesem, chociaż to, co
Polakom udało się przeprowadzić bardziej oszczędnymi metodami
chemicznymi, w USA zrealizowano za pomocą precyzyjnej (czyt.
droższej) nanotechnologii... Również Japończycy bliscy są
odniesienia sukcesu. Czyżby zatem możliwe było jednoczesne
zaspokojenie roszczeń ekoterrorystów, drastyczne ograniczenie
emisji CO2 i jednocześnie uniezależnienie naszego
kraju od zewnętrznych źródeł surowców energetycznych?
Chciałbym, żeby wszystko to okazało się prawdą i doczekało
realizacji. Obawiam się jednak, że może niestety podzielić los
wielu różnych polskich opracowań i wynalazków, które zdarza
nam się po latach „odkurzać” m.in. na łamach CADblog.pl...
Maciej Stanisławski
Poniedziałek, 10.08.2009 r.
Nowe projekty,
nowe realizacje
I
znowu dłuższa przerwa w blogowych wpisach i aktualizacjach
aktualności. Stali Czytelnicy wiedzą już, co to oznacza –
nieuchronnie zbliża się kolejne wydanie e-zinu (wolę jednak
poważniej brzmiące określenie „e-magazynu”) CADblog.pl...
Ale nie tylko.
Kończę popełniać właśnie artykuł na temat technik cięcia
plazmą (pisałem na ten temat na łamach poprzedniego tytułu, w
opracowaniu podpisanym jako Marek Staszyński... ;)). Poprawiam
ankiety do raportu opracowywanego wspólnie z e-technolog.pl.
A równolegle przygotowuję CADraport.pl – edycję on-line
katalogu oprogramowania CAD/CAM/CAE, zarówno płatnego i
nieodpłatnego. O ile wersja on-line będzie mogła rozwijać się
sukcesywnie, dokonywane będą bieżące aktualizacje i
uzupełnienia, o tyle wersja zawarta w wydaniu specjalnym
CADblog.pl nie będzie już tak „elastyczna” – a to wymaga
intensywnego wysiłku. Stąd pewne inne sprawy muszą jeszcze
trochę poczekać na swoją kolej.
Korzystając z
przysługującego mi w ramach ESP wsparcia ze strony VAR
SolidWorks – firmy CNS Solutions, spróbowałem pokonać problem
pojawiający się przy próbie pracy z dwoma monitorami
jednocześnie. Problem irytujący, zwłaszcza zważywszy na fakt,
iż SolidWorks 2009 jest specjalnie przystosowany do pracy w
środowisku wielomonitorowym, m.in. ma możliwość rozwinięcia
obszaru roboczego w postaci jednego okna wyświetlanego na
dwóch monitorach. Idąc za radą specjalistów CNS, zamiast
kombinować intuicyjnie (czytaj: na ślepo – patrz wcześniejsze
wpisy tutaj), uruchomiłem
dostarczone i zainstalowane razem z systemem narzędzie
diagnostyczne SolidWorks Rx. O efektach tych działań – więcej
w kolejnym wydaniu CADblog.pl, a może także na łamach... ale
to na razie tajemnica.
Skoro jesteśmy przy
zagadnieniach związanych z „Solid”, dostępne są już polskie
formularze rejestracyjne, umożliwiające pobranie w pełni
funkcjonalnej, darmowej wersji Solid Edge 2D Drafting.
Wystarczy skorzystać z migającego powyżej banerka, albo
kliknąć
tutaj.
A jeśli komuś zależy
na tym, by wypróbować możliwości pełnej (w sensie 3D) wersji
Solid Edge z Synchronous Technology, również może skorzystać
ze stosownego formularza dostępnego tutaj. Więcej na ten temat
– w aktualnościach...
Pozdrawiam i „wracam” do pracy
Maciej Stanisławski
Cytat tygodnia...
„(...) Sposób wymiarowania nie może być przypadkowy.
Obowiązują tutaj (...) podstawowe zasady: podawania na rysunku
wymiarów koniecznych (i tylko koniecznych); niepowtarzania
wymiarów; niezamykania łańcuchów wymiarowych; pomijania
wymiarów oczywistych. Ścisłe przestrzeganie tych zasad przez
konstruktora jest konieczne, ażeby jego projekt mógł
jednoznacznie i skutecznie poinformować wykonawcę –
technologa. (...)”
Z. Orlik, W. Surowiak: Części Maszyn cz. 1, WSiP Warszawa 1973
I od 1973 roku nic
się w tej kwestii nie zmieniło... – przyp. redakcji
Sobota, 1.08.2009 r.
„Kubuś” 65 lat temu...
Czy we współczesnym świecie możliwe byłoby opracowanie,
przetestowanie i wyprodukowanie w pełni sprawnego i
funkcjonalnego pojazdu bojowego, w terminie niespełna dwóch
tygodni? Czy byłoby to możliwe w warunkach tzw. „pola walki”?
65
lat temu, podczas Powstania Warszawskiego...
12 dni od momentu postawienia pierwszej kreski na zmiętym
arkuszu papieru, do chwili wyruszenia pojazdu do akcji
bojowej. Ostatnie spawy i poprawki konstrukcji dokonywane były
na kilka chwil przed wyjazdem do boju – uzbrojeni Powstańcy
już siedzieli w jego wnętrzu. To chyba najbardziej
zdumiewające w „Kubusiu”, jak również fakt, iż doczekał do
naszych czasów, jako n\niemy świadek tamtych wydarzeń...
Gdy w 2007
roku po raz pierwszy pisałem krótki artykuł na temat
powstańczego samochodu pancernego, bardzo poruszył mnie cytat,
którym wtedy się posłużyłem. Przytoczę go także teraz:
„Kierownik zespołu warsztatowego Józef Fernik (pseud. Globus)
przybył na Powiśle na początku sierpnia z Mariensztatu, gdzie
w czasie ucieczki rodziny z płonącego domu zginęła od kuli
jego żona, a 7-letni synek został ciężko ranny. Dwumetrowy
dryblas miał w oczach łzy, gdy opowiadał o swej tragedii.
Przydomkiem jego żony, lekarki, zwanej >>Kubusiem<<,
ochrzczono później dzieło drużyny”.
Wyjątek ten pochodzi z książki autorstwa Jana Tarczyńskiego
(Pojazdy Armii Krajowej w Powstaniu Warszawskim, Wyd. WKiŁ,
Warszawa 1994).
Dzięki
determinacji zaangażowanych osób, wykorzystując dostępny
sprzęt i materiały, udało się zbudować improwizowany wóz
pancerny, który był w stanie spełnić powierzone mu zadania.
Jakie?
Jakość użytych blach nie zapewniała załodze nawet minimum
ochrony przed pociskami przeciwpancernymi, ale zwykłe karabiny
i granaty stały się wobec niego bezradne. Taki był cel. Z
braku odpowiedniej blachy przeciwpancernej, zastosowano
podwójne ścianki o doświadczalnie zbadanej wytrzymałości i
wystarczającej odporności na przebicie.
Całość opancerzenia dobrana została tak, by wraz z załogą i
niezbędnym wyposażeniem nie przekraczała dopuszczalnej
ładowności ciężarówki Chevrolet model 157 (ładowność 3 tony),
która posłużyła za podwozie i źródło napędu „Kubusia”.
W czasie prac
warsztatowych inż. .Jan, architekt z zawodu (Walerian Bielecki,
któremu powierzono budowę pojazdu), kreślił szkice rysunkowe,
a wspomniany w cytacie „Globus” przymierzał arkusze zdobytej
blachy bezpośrednio do karoserii Chevroleta i szkieletu
nadwozia. Po dopasowaniu blach, przykrojeniu i przyspawaniu do
ram karoserii, widoczne stały się kontury wozu pancernego.
Tak, mimo niedostatków opancerzenia, samochód potrafił spełnić
swoje zadanie. Słaby pancerz rekompensował czynnik
zaskoczenia; przeciwnik nie miał czasu, by skorzystać z
odpowiedniej broni.
Więcej o „Kubusiu”, a także innych powstańczych
konstrukcjach, w kolejnym wydaniu CADblog.pl, już niebawem.
Zdjęcie
pochodzi z cytowanej publikacji Jana Tarczyńskiego i
przedstawia „Kubusia” na Okólniku, w czasie Powstania.
ms
|
< |
<<
| strona 7 z 8 |
>> |
> |
1
|
2
|
3
|
4
|
5
|
6
|
7
|
8 ...
|
Blog monitorowany
przez:
|